Janina Jankowska często jest na tyle "wyważona", aby być za, ale we wnioskach przeciw.
Niejeden już ją dawno spisywał na straty jako niepoważną, fałszywie wyważoną czy niemądrą. Ja się specjalnie nie oburzałem. Jej zwyczajowe "ale" można było uznawać za głupie i naiwne, jak i nie pozbawione racji.
Jednak ten jej kolejny tekścik w temacie, w którym pisze czułe słówka do tego odpychającego indywiduum Kazia Wójcickiego, pisząc "my" (kontra oni) to już dla mnie policzek wymierzony w nią przez samą siebie. ;)
Niektórzy piszą ostro, Jankowska jak Michnik. Czy to w zasadzie jakakolwiek przesada?
Poza tym, że Jankowska oczywiście nie jest Michnikiem i głosi co innego, a przynajmniej sprawia takie wrażenie, to argumentacja przeciw niektórym aspektom książki to przecież kopia tych michnikowych. Skrzywdzicie wielu uczciwych... Tak, uczciwych donosicieli.
Tak jak Jankowską obruszyło opisanie przeszłości pani przyjaciółki kurczakowej (Kurczab Redlich). Ale kto z kim przystaje, takim się stałe. A przynajmniej tych broni. Wtedy nie chodzi już o sprawę. Sprawa ważna, wiadomo, oczywiście, przecież...ale ma już wymiar osobisty, prywatny (prywaty), i wiecie...niechciany.
Konkluzja jest krótka i prosta. Janina Jankowska nie ma racji, ponieważ ma rację osobistą. Czyli nie ma racji ogólnej.
Pani Jankowska może ma rację subiektywną, emocjonalną i prywatną. Osobistą i prawdziwą. Jednak subiektywną, mającą się nijak do wszystkich powodów za lustracją, za tą książką , które przecież sama wymieniła. Ale kończąc swoimi "ale" dając tym samy komunikat przeciwny do tego co napisała.
Pani Jankowska może chce dobrze, ma racje subiektywne, ALE nie ma racji.
Inne tematy w dziale Polityka