We wczorajszej notce Ludwik Dorn wyraził swe oburzenie obecnością Nergala w programie TVP. Wobec tego tego, że dotychczasowe środki i metody zawiodły, a Nergal w telewizji jak był tak jest i wszystko wskazuje na to, że będzie, poseł postanawia uderzyć w reklamodawców, których produkty mają okazję być promowane w czasie przed i po programie.
Podejście to jest przynajmniej dziwne i według mnie mało skuteczne, ale przecież każda metoda prowadząca do osiągnięcia swych celów jest dobra. Pomijam już to, że tacy którym Nergal w telewizji nie przeszkadza mogą wykorzystać taki spis reklamodawców akurat po to, aby ich uhonorować i kupić ich produkt.
Próba bojkotu reklamodawców jest też strzałem rykoszetem. Bo czy któraś z firm wykupuje reklamę specjalnie w tym programie, z powodu obecności w nim Nergala? Wątpliwe, aby taka była. Jednak reklamy przed i po programie pojawiają się ze względu na określoną oglądalność, oraz porządaną grupę docelową, która program według badań ogląda. Firmy nie reklamują Nergala, ani nie reklamują się specjalnie przy Nergalu.
Rozumiem jednak, że poseł Dorn twierdzi inaczej i jest zwolennikiem swoistej odpowiedzialności zbiorowej. Wskazuje też "miejsca przeklęte". Reklamowanie się w czasie antenowym programu z Nergalem jest czymś niegodnym i świadczy o złych intencjach.
Chętnie dowiedziałbym się w takim razie, dlaczego PiS reklamował się wczoraj na stronach serwisu you tube, obok wyświetlanych filmów a nawet na ich tle. Na stronach serwisu, w którym można znaleźć wszystko, w tym wszystko co z punktu widzenia posła może być moralnie niegodne. I można tam oglądać video Behemotha.
Czyż to nie zabawne? Bojkot w słusznych celach bywa dobry, choć reklama nigdy nie śmierdzi.
Pozdrawiam z uśmiechem na ustach
Inne tematy w dziale Polityka