Po zeszłotygodniowej debacie Tusk/Pawlak - Gugała wpadła mi w oko jedna notka na tym portalu. Właściwie to jedną zapamiętałem. Komentując tę rozmowę Eska napisała z radosnym grymasem, szydząc :
1. Tusk własną piersią będzie bronił przywilejów emerytalnych tzw. mundurowych, bo praw nabytych kiedykolwiek ruszyć nie wolno! Uzasadnienie zaś takie, że to ma być zachęta do służby za marne pieniądze. Nie stać państwa, żeby wam płacić za pracę, ale kiedyś wam za to zapłacimy za nic nie robienie. Oczywiście to kiedyś to mgła i kurz, za to sowite emeryturki dziś będą wypłacane. Generałowie PRL mogą spać spokojnie.
Z jednostronnej debaty też tutaj wielu szydziło i zapewne te same osoby nie szydzą już ze spotkania z Jarosławem Kaczyńskim w tej samej konwencji. To przecież hit. Ale taka już natura zwolenników wszelakich i nie o tym chcę napisać.
Otóż w dzisiejszej rozmowie w Polsat News Jarosław Kaczyński powiedział w zasadzie to samo. A może nawet dokładnie to samo. Tych przywilei nie da się, nie można zlikwidować, bo z braku chętnych do mało opłacalnej pracy oznaczałoby to likwidację tych służb.
Jarosław Kaczyński mówił też o o kryzysie i podatkach. Podnoszenia podatków nie planuje, pod warunkiem, że nie spełni się najczarniejszy scenariusz.. Wtedy będzie to konieczność (jednak obciążenia nie dotkną najuboższych).
Co jeszcze ciekawego padło w trakcie tego spotkania? Zapamiętałem te dwie dość istotne rzeczy. Istotne same przez się, ale też dlatego, że w swej istocie stawiają Kaczyńskiego na równi z Tuskiem. W tych sprawach myślą podobnie.
Próbuję sobie przypomnieć jakieś istone różnice. Kaczyński prawem opozycji skrytykował powstałe w ostatnich latach zadłużenie, co ma być dziwne, kuriozalne i niewytłumaczalne nawet w warunkach kryzysu finansowego. W konkretach i receptach nie pamiętam jednak istotnych różnic. Dziwne?
Inne tematy w dziale Polityka