Szanowni Państwo!
Ostatnie dni, jakich jesteśmy świadkami, doskonale wpisują się w oblicze wydarzeń, których świadkiem jest nasza Ojczyzna. Nim upadły pierwsze tumany kurzu, wzbite w powietrze przez upadający wrak prezydenckiego samolotu TU-154M na smoleńskiej ziemi, skrupulatnie kontynuowano medialny „prikaz”, pisanych zapewne w Moskwie przekazów dnia. No dobrze, ale co to może mieć wspólnego z powszechnie królującą w Polsce „Gazetą Wyborczą”? Ano ma tyle wspólnego, że wspominana wyżej „GW”, od wielu, wielu lat sumiennie wykonuje, swoje zadanie. Skutecznie dzieli, tnąc swymi ostrymi kolumnami społeczeństwo. Społeczeństwo, które w obliczu wielkiej narodowej tragedii, wyraziło głęboką chęć do zmaterializowania swojej jedności oraz ducha patriotyzmu. Dobrze, ale czemu akurat jednym z głównych generałów tego społecznego podziału jest „GW”? Odpowiadając na to pytanie, należy cofnąć się w czasie. Wróćmy do początków. „GW” bierze swój początek u samego źródła, tak zwanych demokratycznych przemian. Powstała podczas Okrągłego Stołu, przyjmując twarz medium, mającego reprezentować opozycję wywodzącą się z ruchu solidarnościowego. Wszystko to zdaje się brzmieć pięknie oraz chwalebnie. Jednak jak to zawsze bywa, myślący odbiorca doszukuje się drugiego dna we wszystkim, czego jest świadkiem. Należy pamiętać, kim byli oraz z jakich środowisk wywodzili się pierwsi tak zwani dysydenci. Byli to ludzie, zbuntowani wobec głównej siły politycznej jakim była PZPR, czerpiąca ze źródeł Polskiej Partii Robotniczej oraz Polskiej Partii Socjalistycznej. Nie zapominajmy, że większa z nich część była członkami tejże monopartii, dumnie wychwalającej ideę „demokracji ludu”. Powracając do idei tak zwanych porozumień okrągło-stołowych, które nazwałbym „jednostronnymi żądaniami uległości” stawianymi opozycji wobec środowisk postpzprowskich, mamy dość jasny przykład tego, czym tak naprawdę było powstanie „GW”. Gazeta tworzona przez ludzi bardzo silnie związanych (nie wszystkich) ze środowiskiem komunistycznym, przydzieliła sobie prawo do reprezentowania poglądów, które to miały na celu „ucywilizowanie” oraz „demokratyzację” społeczeństwa, tak bardzo przecież dzikiego kraju jakim jest Polska. No tak, ale jak już wspomniałem wcześniej, znaczna część ludzi tworzących „GW” wywodziła się z osób, które to powiązane były z szeroko pojętym PRL. Polski demolud, nie był tworem reprezentującym takich wartości jak polskość oraz patriotyzm. Ludzie ci mieli zapisane w swoich umysłach, chyba już dość znane słowa: „polskość jest czymś nienormalnym”. Nie mogli więc, nawet jeżeliby tego chcieli, dbać o rozwój wiary we własną Ojczyznę, nie mogli więc tolerować wartości chrześcijańskich, co więcej nie mogli tak naprawdę tolerować wartości muzułmańskich, które to czerpią całymi garściami z historii chrześcijaństwa oraz judaizmu. Zależało im na stworzeniu państwa zupełnie świeckiego. Wiadomym jest fakt, iż wszelkie formy oddania się Bogu (jak był on nie był), są głównym zagrożeniem dla liberalizmu umysłowego oraz szeroko pojętej wolności. Bowiem podstawą liberalizmu jest – wolność umysłu od wszelkich zasad molarnych oraz etycznych. „GW” skutecznie pozbawiała jej czytelników świadomości wyznaniowej, moralnej oraz chyba tej najważniejszej ludzkiej. Zależało im na stworzeniu, czegoś, co będzie tak zwanym państwem postępowym, w którym obywatele wiernopoddańczo oddają się myślom autorytetów moralnych, bardzo często wywodzącym się właśnie z idei przedmiotowej państwa, jakim był, co tu daleko szukać PRL. Skutecznie zwalczano, wyśmiewano postawy patriotyczne, postawy osób, które publicznie demonstrowały stanowisko, w którym jako wzór wszelkich zachowań oraz prawdy przedstawiano Boga. Piętnowano ludzi, którzy odrzucili relatywizm moralny, jako postawę zupełnie obcą człowiekowi. Środowisko „GW” starało się oraz w dalszym ciągu stara się, wykorzenić tak bliskie człowiekowi zachowania, jakimi są wiara oraz oddanie państwu, którego jest się obywatelem. Można i nawet trzeba, skutecznie ich za to piętnować, ale czego można oczekiwać po środowisku wywodzącym się z bolszewizmu, który to starał się całkowicie zanegować poczucie jedności jakim jest Bóg oraz Ojczyzna.
Podsumowując: Nie dajmy się zwariować, nie dajmy sobie wmówić, że wartości przekazywane z pokolenia na pokolenie, są niczym więcej tylko jak tylko przejawem chorego z nienawiści nacjonalizmu. Jest to chwalebny oraz najbardziej oczywisty ze wszystkich oczywistości patriotyzm. A „GW”, niech dalej robi swoje, czy się nam to podoba, czy nie. Zacytuję tu słowa być może nieco ordynarne, ale moim zdaniem potrzebne: „Gówno za nic w świecie sufitu się nie będzie trzymać, musi upaść na ziemię”.
Inne tematy w dziale Polityka