Teutonick Teutonick
551
BLOG

Gdy rozum śpi

Teutonick Teutonick Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

   W czasie gdy powstawała ma poprzednia notka [TUTAJ], traktująca o medialnych wzmożeniach, sztucznie nakręcanych histeriach i gównoburzach rozpętywanych wokół różnorakich pseudotematów, wygrzebywanych na światło dzienne z własnej ciemnej… niech będzie, że piwnicy, a następnie wrzucanych w przestrzeń medialną przez takoż rozliczne, jak kliniczne przypadki zasilających z ochotą szeregi totalniactwa konfabulantów, kłamców i oszczerców, zarówno tych oficjalnie parających się tzw. „polityką” (która zresztą w ich przypadku nie ma ze swoją definicyjną misją niczego wspólnego bo i żadnego pojęcia „dobra wspólnego” nikt tam raczej nie zwykł przewidywać), jak i tych tworzących jej zaplecze medialne w postaci kolegiów redakcyjnych różnorakich Niuskwików, Rzep i innych GWien, ze szczególnym uwzględnieniem tischnerowskiej trzeciej odmiany prawdy, nadawanej ponoć całą dobę oraz niezwykle obiektywnych „portali informacyjnych”, które za cel i sens swego bytowania na tkance społecznej, posiadającego wszelkie cechy pozwalające je zamiennie określić mianem zwyczajnego pasożytowania, przyjęły raczej przede wszystkim wypełnianie przestrzeni publicznej dezinformacją; otóż przed zamknięciem i publikacją tychże wypocin mego autorstwa nie zdążyły jeszcze do mnie dotrzeć wieści obejmujące przebieg uroczystości Bożego Ciała na terenie naszego, w ponad 90% w końcu zamieszkiwanego przez wyznawców rzymskiej odmiany katolicyzmu, kraju.
   Moją uwagę zwróciła, rozdmuchana rzecz jasna do niemożliwych rozmiarów, informacja o tym jak to w Pszczynie ksiądz prowadzący procesję, w wyniku jakowejś formy niedomagania na zdrowiu, podczas gdy kondukt złożony z wiernych parafian dzielnie maszerował wyznaczoną trasą, samemu toczył się w ramach tegoż orszaku wraz z monstrancją pojazdem typu czerwony kabriolet wersja sportowa, włącznie z prowadzącym go szoferem. Poza okolicznością historyczną, zgodnie z którą w obrębie parafii, której ów duchowny aktualnie przewodniczy, wiele lat temu, zanim jeszcze owa stosunkowo młoda jednostka administracyjna została założona, urodziła się moja matka, me zainteresowanie owym newsem wzbudził fakt wykazania się pewnego rodzaju bezmyślnością przez księdza proboszcza, dochodzącego ponoć do zdrowia po odbytej operacji kolana. Czy naprawdę w dzisiejszych czasach, kiedy pomniejsze hienki reprezentujące na co dzień poszczególne medialne spluwaczki tylko czyhają na jakąkolwiek tego typu wrzutkę, by nie mieszkając poszczuć ludożerstwo na księży, a tym samym na cały Kościół wraz z tworzącymi go wiernymi, trudno było się domyślić tego, jaką reakcję wywoła podobnego typu zdarzenie?
   Czy ów „farorz ze Starewsi”, który mógł przecież wybrnąć ze spowodowanego niedyspozycją kłopotu poprzez choćby znalezienie zastępstwa w prowadzeniu uroczystości, nie miał tej świadomości, czy może uznał, że należy się pogodzić z nieuchronnymi następstwami swojej decyzji, wynikającymi z budowanej całymi latami i stosownie podsycanej w mediach głównego ścieku, niezbyt przychylnej atmosfery wokół przedstawicieli katolickiego kleru i dać tym samym pożywkę wszystkim tym mendialnym padlinożercom żerującym obecnie na powyższym temacie? Dolać paliwa autorom wszystkich jakże licznych  „kublikacji”, opowiadających szerokiej publiczności o tym jakie to te klechy chciwe, pazerne, złe i paskudne, a do tego jeszcze antysemici, pedofile i oczywiście popierający wraży PiS i słuchający Radia Maryja. A prócz tego nie kryjący się nawet z tymi swoimi preferencjami przed rzeszą współobywateli. No fakt, są jeszcze księża „prawdziwi”, miłosierni i postępowi, tacy nowocześni „księża patrioci”, choć na jakichkolwiek przejawach realnego patriotyzmu raczej trudno byłoby ich przyłapać, ale poza redakcją Tygodnika Powszechnego, pewnym „księdzem wyklętym” co to ostatnio znowu brylował pod Sejmem i paroma TW z dawnych lat, raczej trudno byłoby ich gdzie bądź na co dzień napotkać. No i rzecz jasna nie są oni w stanie zapobiec „erozji” Kościoła jako takiego, która się podobno właśnie na naszych oczach dokonuje, ku niekłamanej uciesze różnego rodzaju „jautorytetów”, dających jejże niejednokrotnie swój łzawo-krokodyli wyraz na łamach tego czy innego szmatławca.
   Oczywiście wspomniane święto zaowocowało nam również o niebo ciekawszymi incydentami. W Warszawie zatrzymany został od lat kontynuujący swą szczytną misję niejaki Człowiek-Motyl, w tym roku dla odmiany na bluźnierczo-prześmiewczą nomen omen modłę odgrywający rolę samego Chrystusa Pana. Smutny to obrazek, bo i tym razem skończyło się jedynie na pouczeniu przez przybyły na miejsce patrol policji. Ów nieszczęsny człek tyle lat rokrocznie pracuje w pocie czoła i nadal nie może się doczekać żeby mu ktoś w końcu zwyczajnie nakładł po mordzie. Jakże niespełniony musi się czuć ów masochista-prowokator, aż żal patrzeć. Tak więc może w związku z tym, aby nie poświęcać więcej miejsca tego rodzaju bolesno-błazeńskim wyczynom tegoż pana, podobnie jak świeżym wynurzeniom resortowego wnusia wprost z bolszewickiego chowu oraz tym nieco mniej świeżym z wypustu autorstwa jego POmaszczonej koleżanki partyjnej – której to pudernickiej jejmości swego czasu ołtarz procesyjny zastawił był ścieżkę rowerową, przejdźmy do uśpionych intelektów u niektórych członków nieco poważniejszej formacji partyjnej, sprawującej obecnie rządy.
   W kwestii posła Pięty powiedziano już wiele, jednak mając świadomość grzesznej natury ludzkiej można by po chrześcijańsku rzec, że kto jest bez winy i będąc w sile wieku samczym egzemplarzem na schwał nigdy nie pożądał (choćby jedynie myślą) kobiety nie będącej jego własną współmałżonką, niechaj pierwszy rzuci kamień. Jednak – podobnie jak w przypadku wspomnianego proboszcza – od ludzi piastujących publiczne bądź co bądź stanowiska oczekiwać należy po prostu więcej m. in. w dziedzinie dawania umoralniającego postronnych przykładu własnej osoby, niezbyt częstego popadania przy tym w chwile bezrefleksyjności (no chyba, że jest się sędziną Gersdorf, wtedy można wszystko) oraz świadomego doboru słów i czynów. Choćby po to aby nie dawać hodowanym po przeciwnej strony barykady łachmytom satysfakcji, także tym, którzy zwykli twierdzić, że im wolno wszystko, a „katolom”, których już na starcie winna krępować niejako z urzędu ichnia chrześcijańska moralność, to co najwyżej wypada nadstawiać drugi policzek. Mimo, że i ze mnie nielichy grzesznik (choć z pełną świadomością własnych ułomności, których faktu posiadania nie zwykłem pudrować, choć i dumny być z nich również bynajmniej nie mam powodu, także tych wynikających ze zjawiska, w którym jak chyba prawie każdemu zdrowemu facetowi zdarzało mi się w życiu pomyśleć mniejszą główką, która naówczas potrafiła nawet sprawiać wrażenie tej inteligentniejszej), a raczej marny chrześcijanin, a jeślibym miał zasłużyć na określenie mnie „katolem”, to prędzej przez sentyment do umiejscowionego w Katowicach klubu piłkarskiego, nie wspominając już o dawnej Alma Mater z siedzibą przy Mikołowskiej, bądź też przez zamiłowanie do twórczości - również wywodzącej swoje pochodzenie z tego miasta - kapeli, w której nadal chyba zwykł zdzierać gardło Roman Kostrzewski, a być może nie mimo, a właśnie ze względu na przedmiotowe okoliczności, napiszę krótko ujmując rzecz po żołniersku - niedoczekana wasza mać.
   I jak widać takie bywają również przemyślenia na okoliczność Bożego Ciała:) Tymczasem jednak słynący z rzetelności dziennikarskiej dekanowy portal „informacyjno-lifestyle’owy” (cokolwiek miałoby to znaczyć) prowadzony przez pewnego spaśnego wieprzka wraz z całą czylodką halangrujących mu dziennikarzyków i dziennikarzynek, przy okazji ogólnopolskich celebracji czwartkowych obrzędów świątecznych (prócz ma się rozumieć pszczyńsko-starowiejskich sensacyj) zamieścił tzw. zajawkę na dzieło zwane „vademecum karmienia piersią”, w myśl której do dobrego tonu wręcz należy karmienie tym sposobem dziecka w Domu Bożym podczas mszy świętej. No ręce i majtki nie mają gdzie opadać… Jak więc widać gdy rzecz ma się tak jak w tytule, budzi się tego upiornego tałatajstwa i czarciego pomiotu coraz więcej, zlatując się do najsłabiej bronionych odcinków tych swoistych Okopów Św. Trójcy, w których ludziom jako tako przyzwoitym przychodzi dziś żyć i mieszkać, niczym muchy do ulubionego materiału wybuchowego posła Brejzy. I wypadałoby aby osoby znajdujące się na świeczniku i u steru również wzięły to pod uwagę, choćby w kontekście zarzuconego - miejmy nadzieję, że jedynie tymczasowo - projektu repolonizacji mediów.


Teutonick
O mnie Teutonick

szydercza szarańcza

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo