Można domniemywać, że oto jesteśmy świadkami swego rodzaju ekspozycji na światło dzienne ułamka pewnego typu mechanizmów, które na co dzień pozostają raczej spowite nieprzeniknionym mrokiem dla zwykłych zjadaczy chleba. Zgodnie z całą serią newsów z dnia wczorajszego 4P (Pewne Państwo Położone w Palestynie) postanowiło (tajemniczym zbiegiem okoliczności niedługo po tym jak jego dzielni żołnierze po raz kolejny odznaczyli się bezprecedensową wręcz odwagą i walecznością, odstrzeliwując kilkunastu zdecydowanie mniej wartościowych rasowo terrorystów zanim ci zdążyli jeszcze kogokolwiek sterroryzować, używając do swych niecnych działań kamieni, które właśnie w tym celu mieli zamiar podnieść z podłoża) swoim zwyczajem zaprezentować się na tę okoliczność z jak najlepszej strony, zadeklarowawszy ustami swego premiera zmianę swych dotychczasowych zamiarów, obejmujących delikatną materię deportacji z tego bliskowschodniego raju dla wybranych, kilkunastu tysięcy emigrantów zarobkowych (nie mylić z emigrantami zasiłkowymi przybywającymi jakże licznie do Europy) z krajów afrykańskich, którzy zgodnie z ową deklaracją mieliby nie podlegać wydaleniu do krajów swego pochodzenia, co by nie spotkała ich tam przy tejże okazji jakowaś niemiła przygoda, za to - w ramach udzielanej im za pośrednictwem Organizacji Narodów Zjednoczonych pomocy humanitarnej - mieliby dla odmiany zasilić nie dość jak widać przepełnione obozy dla „uchodźców” w krajach zachodnich (!), przy czym część owych nielegalnych emigrantów miałaby, jak domniemywam - po uprzednim udokumentowaniu swojej pełnej przydatności do służby, pozostać póki co w tym jakże gościnnym 4P aby nadal wyrabiać PKB na jego rzecz, najpewniej w profesjach jak znalazł przypisanych do niedotykalnej kasty szabesgojów.
Ta wielce interesująca informacja przemknęła jakby bez większego echa, a w ślad za nią dementi, a właściwie zmiana decyzji, świadcząca jak dobrze wiemy o zachowaniu ciągłości dowodzenia, zgodnie z którą 4P (czy jak tam kto woli Fourpia) pod naciskiem środowisk określanych jako „mniej umiarkowane” ponownie rozważy formę i zakres pozbycia się tych swoistych giaurów ze swojego terytorium. Ciekawostką pozostaje fakt rozważania kwestii de facto międzynarodowych niejako w charakterze wewnętrznych spraw Fourpii, która za pośrednictwem pewnej ponoć bardzo wpływowej światowej organizacji (której to już z kolei?) niejako w trybie oznajmującym, żeby nie popełnić faux pas zahaczając o rozkazodawczy, ogłasza wszem i wobec który to z wyselekcjonowanych - ponoć wcale nie najmniej znaczących w świecie - krajów weźmie sobie na utrzymanie bliskowschodnich Murzynów nie posiadających niestety - w odróżnieniu chociażby od niejakich Felaszów - równie pierwszorzędnych korzeni. Można odnieść wrażenie, że 4P nie potrzebuje się już nawet jakoś specjalnie krygować, wydając za pośrednictwem tego czy innego wpływowego podmiotu stosowne dyrektywy wytypowanym przez siebie do spełniania własnych zachcianek podmiotom państwowym. Nie wiedzieć czemu to Europa tudzież Kanada mają odtąd wziąć na siebie cały ciężar utrzymywania mas „uchodźczych” z krajów, z których poziom życia oraz wybuchające często gęsto konflikty zbrojne wyganiają całe hordy głodnych i spragnionych nowego, lepszego jutra mężczyzn w wieku poborowym. Tzn. odnoszę niejako wrażenie, że przy tej okazji dla tych, którzy mają oczy po to żeby widzieć, a uszy po to żeby słuchać, ta swoista zagadka właśnie znalazła swoje wytłumaczenie, potwierdzając niejako teorie, które co bardziej uważnym jednostkom już wcześniej gdzieś tam potrafiły się stopniowo konkretyzować pośród zwojów mózgowych.
Podczas dotychczasowych, kilkuletnich już, zmagań z kolejnymi wzmagającymi się systematycznie falami tzw. uchodźców mogła zastanawiać dziwna ślepota niedoszłych póki co ojców i matek założycieli jewropejskiego superpaństwa, skutkująca napędzaniem coraz to nowych ilości obcych nam kulturowo zbiegów na mocno przeładowaną już i niebezpiecznie przechyloną tratwę. O sprawstwo kierownicze tychże exodusów oskarżano jak zwykle przeróżne gorzej lub lepiej ukonstytuowane islamskie kalifaty, Ruskiego Niedźwiedzia, konkurentów UE zza Oceanu i wszystkich możnych tego świata. Wyklinano przy tym rzecz jasna od najgorszych Tante Angelę, namaszczając ją niniejszym na matkę chrzestną całej operacji. Tak jakby zapomniano przy tym o najważniejszym. Mało kto pokusił się o zadanie jednego podstawowego w takich razach pytania: cui bono? W perspektywie długofalowej ilość ewentualnych, dysponujących odpowiednimi narzędziami wpływu, beneficjentów przedmiotowych wydarzeń maleje do zaledwie kilku kandydatur. Niewidzialnej ręki rynku nie ma chyba przy tym większego powodu obwiniać. Dobrobyt na zachodzie panuje i ma się nie najgorzej już od wielu lat, tak samo jak od lat w innych rejonach świata wybuchają rebelie, wojny, klęski głodu itp. Tutaj nic się nie zmienia. Zmieniają się za to stopniowo w kolejnych przedziałach czasowych reprezentujący określone środowiska główni gracze na arenie międzynarodowej, zdobywając coraz to nowe wpływy, mając coraz więcej do powiedzenia i mogąc sobie na coraz więcej pozwolić, grając nie drugie czy trzecie, ale już niemalże całkowicie jawnie pierwsze skrzypce i to po różnych stronach oficjalnie funkcjonujących barykad. Faktu rozpętywania kolejnych wojenek i mniej lub bardziej aksamitnych „rewolucji”, nierzadko zgodnie z wielowiekową tradycją pożerających swoje własne dzieci, bezpośrednio w otoczeniu tlącego się jeszcze od przedwojnia konfliktu, w którym niepozorny Dawid w kolejnych starciach dawał nieodmiennie łupnia okolicznym Goliatom, nie można przecież zrzucić na karb czystych przypadków.
Spowodowane ponoć tymi właśnie działaniami destabilizacyjnymi fale imigrantów uderzające o europejskie brzegi, nie zahaczając nawet o granice ropodajnych królestw i emiratów stanowiących bazy wypadowe zaoceaniczno-sojuszniczego Golema, docelowo zdają się mieć do wypełnienia podwójną rolę – wyludnić bezpośrednie fourpijne sąsiedztwo, jednocześnie zaludniając sąsiedztwo zupełnie inne niestety (mówiąc nieodżałowanym śp. Jurkiem Dobrowolskim z jednego z kultowych filmów równie nieodżałowanego śp. Staszka Barei), doprowadzając - w wyniku rozlicznych aktów terroru, o których mówi się w krajach zachodnich coraz głośniej, w postaci podpaleń, zamieszek, zamachów tudzież zwykłych mordów - do przesiedlenia się co bardziej wrażliwych przedstawicieli umiłowanej powszechnie nacji na z góry upatrzone pozycje w ramach państwa-bazy, co skutkowałoby rzecz jasna populacyjnym wzmocnieniem zawiadującej nim kasty nadludzi. Czy tym państwem miałaby być owa mityczna Fourpia, rzecz pozostaje do dyskusji. Rosnąca lawinowo ilość paszportów wydawanych jej obywatelom m. in. przez służby dyplomatyczne pewnego niezwykle miłosiernego państwa położonego w środkowej Europie, mogłaby świadczyć tutaj raczej o dopuszczeniu przez czynniki decyzyjne możliwości realizacji alternatywnego scenariusza. Niezależnie od rezultatu końcowego, jak najbardziej zamierzonym efektem ubocznym będzie fakt skutecznego napuszczenia na siebie nawzajem, zamieszkujących od wieków (bądź też od miesięcy) terytorium zwane Wspólnotą Europejską, kilkudziesięciu mniej wartościowych mniejszych bądź większych narodów, poprzez gwałtowne zderzenie kultur, które w zachodniej Europie już od szeregu lat następuje. Jaki będzie tego finał? Podobnie jak w wielu innych przypadkach sami winowajcy mogą nie w pełni zdawać sobie sprawę z całkowitego przebiegu zainicjowanego przedsięwzięcia, jednak jak wszyscy dobrze wiemy w pewnych sytuacjach cel uświęca środki, a w miarę postępu tych i podobnych procesów z pewnością określone koła decydenckie nie omieszkają rozważyć różnistych rozwiązań i sposobów odpowiedniego poprowadzenia mniej lub bardziej istotnych członków obsady, w jedynie słusznym kierunku rzecz jasna, który obecnie może jawić się jako rozpętanie na rzeczonym eurazjatyckim półwyspie chaosu porównywalnego z tym, jaki panuje obecnie na Bliskim czy Środkowym Wschodzie, a nawet w pewnych ściśle określonych rejonach Afryki. Jak znakomicie wszyscy zdają sobie chyba sprawę, w mętnej wodzie najwygodniej łowi się ryby, a kiedy durni niewierni wezmą się wzajemnie za łby, będą mogli na tym skorzystać najwięcej ci, którzy zazwyczaj przy takich okazjach zwykli bogacić się najwięcej.
Inne tematy w dziale Polityka