„Francja nie jest dzikim krajem”
Wiemy o tym już nie tylko z historii ponieważ także teraz, i to na naszych oczach, sama wciąż się cywilizuje. Doskonali się nieustannie w tempie wręcz zawrotnym. Dwa lata temu ówczesny francuski minister odpowiedzialny za edukację Vincent Peillon stał się promotorem, orędownikiem i głosicielem bardzo dziwnego dokumentu, którego celem miało być: wprowadzenie do powszechnej edukacji w niedalekiej przyszłości pewnych idei. To na „tych ideach” ma się oprzeć wolność świeckiego państwa jakim jest (lub ma się dopiero stać/lub stawać się) Republika Francji.
Aby zrozumieć mniej więcej o co w tym wszystkim chodzi, trzeba na chwilę cofnąć się do sytuacji jaka wytworzyła się wokół brukowca Charlie Hebdo oraz wsłuchać się w to, w jaki sposób francuskie elity na to wszystko zareagowały. A to wcale nie jest takie proste.
„Francja też jest krajem tylko teoretycznym. Na razie”
Po zamachu terrorystycznym do jakiego doszło w styczniu b.r w Paryżu gdzie zginęło 12 “dziennikarzy” wśród muzułmańskich studentów o terrorystach wcale nie mówiło się w kategoriach “zabójców” lecz co najwyżej jako o „bohaterach”, którzy we właściwy sposób i zgodnie z własnym sumieniem oraz własnymi przekonaniami w taki a nie inny sposób zareagowali na bardzo prymitywną prowokację.
Francois Holland wcale się takimi nastrojami młodych Muzułmanów nie przejął. Wręcz przeciwnie. Jako swoiste “antidotum” na zaistniałą atmosferę wzburzenia wskazał na... laicyzację. To “totalna laicyzacja” w jego opinii ma stać “fundamentem” dobrego oraz efektywnego wyprania młodych i rozgorączkowanych religią mózgów z każdego przejawu agresji oraz braku tolerancji.
Laicyzacja według francuskich elit od pokoleń sprawujących władzę we Francji może stać się wreszcie nosicielką prawdziwej “świeckiej nadziei” na zmianę i na początek “czegoś zupełnie nowego”.
“Laicyzacja nie jest religią”
“Narodowy Dzień Sekularyzacji/Dzień Laickości będzie uroczyście obchodzony każdego roku 9 grudnia” tryumfalnie ogłosił Najat Vallaud-Belkacem. Na taką decyzję jaką podjął minister rządu Francji bardzo krytycznie zareagował kardynał Paryża Vingt-Trois. Stwierdził on mniej więcej tak:
“Laicyzacja nie jest przecież religią, która musi organizować sobie jakieś szczególne święta religijne”. A kardynał miał tutaj na myśli właśnie świeckość zaproponowaną oraz propagowaną przez środowiska związane z Charlie Hebdo. Czyli miał na myśli laickość totalną, której do realnego zaistnienia jest potrzebna fizyczna wręcz eliminacja z przestrzeni publicznej wszystkich innych religii oraz wszystkich innych wyznań czy wreszcie jakichkolwiek indywidualnych przekonań wchodzących w konflikt z ideą „laickości totalnej”.
Lecz głos kardynała był jednym z bardzo nielicznych głosów rozsądku. Właściwie stanął on w opozycji do całej świetnie zorganizowanej machiny, która od lat cierpliwie planuje, oblicza i pracuje. Nawet Premier Manuel Valls w swoim pierwszym exspose deklarował, że „laickość musi zostać przeniesiona wszędzie, gdzie tylko się da”.
„O co w tym wszystkim mniej więcej chodzi?”
Od 2014 roku do szkół we Francji została wprowadzona tzw. „Karta Laickości”. Na początku każdego roku szkolnego Karta ta musi zostać podpisana przez rodziców, którzy chcą we Francji kształcić własne dzieci. Wraz z nią do szkół zostali również posłani tzw. „ambasadorowie/głosiciele laickości”, którzy w konfrontacji z agresywnymi zachowaniami wobec laickich symbolów Republiki Francuskiej muszą wykazać się szczególną aktywnością oraz wzmożoną wręcz czujnością.
Nic więc dziwnego w tym, że jeden z konserwatywnych tygodników francuskich Valeurs Actuelles nowy program szkolny skomentował w ten oto sposób:
„Celem tych wszystkich działań ma być wyniesienie na pierwsze miejsce zasad oraz celów Republiki. W rzeczywistości i w życiu natomiast laickość ma stać się jedyną, prawdziwą oraz jedyną godną kultu religią”. W myśl takiej wizji laickości, kontynuowali dziennikarzeValeurs Actuelles niektórych z przedstawicieli rządu trzeba już nazwać“ministre du décervelage” czyli “ministrów odpowiedzialnych za pranie mózgów”.
Kilka dni temu we Francji ….
rozpoczął się kolejny rok szkolny. „Szkolna Karta Laickości” kolejny już rok będzie wysyłana do każdej odpowiedzialnej za wychowanie instytucji oraz do każdego z rodziców. Wraz z przeszkolonymi „ambasadorami laickości” będzie tak wysyłana aż do osiągnięcia wreszcie pozytywnego skutku. Tzn. aż wreszcie wszyscy i jednogłośnie zdecydują się podpisać. W myśl „laickości totalnej/totalitarnej” wszystkie dzieci muszą zostać „wykorzenione z każdej przedrepublikańskiej (przedrewolucyjnej) zależności po to, aby nauczyć się tego, jak stać się prawdziwym wolnym obywatelem”. Ten specyficzny rytuał ukryty subtelnie w edukacji stanie się jak „prawdziwe świeckie nowe narodziny”,ça va sans – wprowadzenie do nowej – laickiej moralności.
Czy zastanawiali się Państwo choć przez chwilę dlaczego na Narodowy Dzień Sekularyzacji/Dzień Laickości wybrano właśnie 9 grudnia?
W 1905 roku właśnie w tym dniu uchwalono prawo oddzielające Państwo od Kościoła. To wtedy po raz pierwszy, jak zanotowała gazeta Les Echos codziennie zajmująca się ekonomią, pojawiła się w rewolucyjnych głowach idea „laickiej ewangelizacji”, ”świeckich ewangelizatorów”, „kart”, „idea ostatecznego i pełnego wyzwolenia człowieka od każdego ze znanych mu zniewoleń”.
Taką a nie inną „ewangelizacjądu décervelage” w obliczu każdego kontrolowanego najazdu emigrantów Laickie Państwo Świeckie da sobie radę. Do tego wystarczy tylko wiara. Lecz tylko ta prawdziwa.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo