„Aptekarz katolik ma prawo do sprzeciwu sumienia” – mówi o sprzedaży pigułek dzień po biskup Artur Miziński, sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski. I dodaje, że wolność sumienia i wyznania jest fundamentalnym prawem człowieka. Jeśli ktoś odpowiada farmaceutom, którzy nie chcą sprzedawać trutki na dzieci i kobiety, że powinni zmienić zawód, to w istocie nie rozumie, czym jest wolność sumienia i prezentuje liberalny zamordyzm.
Ale, żeby nie było, że nie chcę wyjść naprzeciw potrzebom liberalnych mediów, które przekonują, że największym pragnieniem kobiet jest trucie siebie i zabijanie swoich dzieci za pomocą pigułek dzień po, to chciałbym złożyć propozycję wszystkim posłom, dla których dostępność trutki na dzieci jest dowodem na nowoczesność państwa. Otóż drogie panie i drodzy panowie, jeśli tak bardzo chcecie, by kobiety mogły truć siebie i dzieci, to zamiast zmuszać do współudziału w tej czynności farmaceutów, sami zacznijcie w swoich biurach poselskich rozprowadzać trutkę na dzieci i kobiety. Wywieście na drzwiach prostą informację: „Chcesz pozbyć się dziecka? Trutkę kupisz tutaj!”. Wtedy wszystko będzie jasne.
Kobiety zaś (a także ich rodziny), którym rzekomo tak niegroźna pigułka zaszkodzi będą wiedziały, że po odszkodowania trzeba zgłaszać się do posłów, którzy zapewniali je, że trutka jest bezpieczna. Uczciwi farmaceuci będą wówczas bezpieczni i ze spokojem sumienia będą mogli odmówić uczestnictwa w procederze zabijania i trucia kobiet, a wyborcy będą wiedzieli, którzy z polityków opowiadają się za zabijaniem tak bardzo, że aż sami chcą zabijać. A prokuratorzy i policjanci będą wiedzieli po kogo zgłosić się, gdy wreszcie ktoś w Polsce doprowadzi do sytuacji, w której prawo będzie respektowane, a ludzie, którzy zabijają nienarodzonych będą ścigani i skazywani.
Tomasz P. Terlikowski
Inne tematy w dziale Społeczeństwo