Papież popełnia błąd za błędem - obwieścił marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. I od razu posypały się na niego gromy ze strony hierarchii. A przecież polski marszałek chciał tylko zwrócić uwagę na fakt, że "polityka nienawiści", którą promuje "pancerny papież" (i to mimo iż Jan Turnau wyjaśniał, że pancerz i papież do siebie nie pasują) powinna zostać zastąpiona przez politykę miłości Donalda Tuska. On, nasze Słońce Peru, pokazałby jak należy dialogować, żeby nikt nie poczuł się urażony...
Oczywiście szkoda byłoby pozbywać sie Donalda Pierwszego i Jedynego z Polski. Żal byłoby, że nie zasiądzie on na fotelu prezydenta. Ale czego nie robi się dla Kościoła! Ofiara ta będzie tym prostsza, że kryzys gospodarczy osłabia szanse premiera na urząd prezydenta. A papiestwa kryzys nie dotyka, a nawet go wzmacnia, bo jak wiemy, "gdy trwoga to do Boga". Donald Tusk byłby zaś znakomitym papieżem. On nie popełniałby błędy za błędem. Ustąpiłby i nowemu patriarsze Cyrylowi i głównemu rabinatowi Izraela i środowiskom liberalnym. I nad wszystkimi zaświeciłoby Słoneczko (tyle, że już nie Peru a Watykanu).
Jedną z pierwszych decyzji polityki miłości nowego papieża Donalda powinno być zniesienie przestarzałego zapisu prawnego o monogamii. Postulował to już w XIX wieku ojciec współczesnego liberalizmu John Stuart Mill, więc nie powinno to nikogo zdziwić. A gdy się to już stanie, to Kazio (nie jestem w stanie nazywać go Kazimierzem, bo dorośli mężczyźni się tak nie zachowują) Marcinkiewicz będzie mógł już z czystym sercem mówić o swojej nowej konkubinie (bo tak nazywa się w języku polskim kobieta, z którą żyje się na stałe posiadając jednocześnie żonę) "narzeczona", a nawet "żona". Na razie jednak Kazio cały czas jest żonaty (bo rozwodu jeszcze nie ma), a jeśli tak to ani jego nowa konkubina nie jest narzeczoną, ani nie może, jako żonaty, jej się oświadczać. Cała zabawa z pierścionkami, oświadczynami itd. jest więc fikcją...
Ale gdy już Donald I zniesie ten zapis, wówczas Kazio (jeśli zgodzą się na to kobiety) będzie mógł mieć żonę w każdym z miast, w którym pracuje. W Londynie jedną, w Warszawie drugą, a w Las Vegas trzecią. Żeby już więcej nie myślał, że mu smutno, bo jest sam... A gdy wyjedzie na wakacje na Lazurowe Wybrzeże - to weźmie sobie czwartą żone. A Donald I - korzystając z pomysłów szyitów - wymyśli nowy rodzaj małżeństwa, czyli małżeństwo czasowe, tak żeby Kazio nie miał problemów z samotnością i szczerością wobec siebie.
A na koniec, żeby wszystko było jasne Kazio Marcinkiewicz zostanie prezydentem wszystkich Polaków. A jeśli mu się nie uda, to może wystartować na prezydenta Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, czyli mormonów. Pod hasłem przywrócenia wielożeństwa, które zostało zniesione u mormonów, gdy zakładano ich własny stan.
Inne tematy w dziale Polityka