Tomasz P. Terlikowski Tomasz P. Terlikowski
309
BLOG

Jedność, prawda i negacjonizm

Tomasz P. Terlikowski Tomasz P. Terlikowski Polityka Obserwuj notkę 45

 Tradycjonaliści, i to nie tylko ci związani z Bractwem Kapłańskim św. Piusa X, nieodmiennie budzą ogromne emocje mediów (ale i części duchownych). Jakiekolwiek informacje o możliwości przyznania im (a przede wszystkim liturgii trydenckiej) jakiś szerszych możliwości działania - nieodmiennie wywołuje rozważania nad cofaniem się Kościoła, jego konserwatywnieniem, czy (w Polsce) nad odchodzeniem od linii Jana Pawła II. Jeszcze ostrzej komentowane są pomysły zniesienia ekskomuniki nałożonej przez Jana Pawła II na czterech wyświęconych przez arcybiskupa Marcela Lefebvre'a biskupów ekskomuniki.

 
Zabawne, że protestują przeciwko temu ci sami komentatorzy, którzy nie mają problemów i dylematów ze zdjęciem wzajemnych ekskomunik przez papieża i patriarchę Konstantynopola, czy którzy opowiadają się za przyspieszeniem interkomunii z protestantami. To nie jest dla nich problem, zaś przywrócenie jedności w łonie wspólnot, które nie różnią się wiarą, a co najwyżej jej interpretacją - uznają za  niebezpieczne. A przecież chodzi o jedność, o to, by nie dopuścić - i tak posuniętego już mocno - do stworzenia nowego wyznania i nowego Kościoła. Jednym słowem cel bardzo "ekumeniczny".
 
Jeszcze zabawniejsze są argumenty medialne przeciwko temu przywracaniu jedności. Najnowszym z nich są głupie i nierozsądne słowa jednego z biskupów Bractwa, który miał zanegować istnienie komór gazowych w Oświęcimiu. "Historyczne dowody niezwykle mocno wskazują przeciwko [twierdzeniu o] zagazowaniu sześciu milionów Żydów w komorach gazowych, jako wyniku zaplanowego programu Adolfa Hitlera”. Na bezpośrednie pytanie prowadzącego: “Zatem - nie było komór gazowych?”, biskup Williamson odpowiedział: “Wierzę w to, że nie było komór gazowych. [...] W takim stopniu jak badałem dowody i w stopniu w jakim je rozumiem, wydaje mi się, że [...] w nazistowskich obozach koncentracyjnych zginęło 200- 300 tysięcy Żydów. Ale ani jeden w komorach gazowych" - mówił biskup w wywiadzie dla szwedzkiej telewizji.
 
Dlaczego ten argument mnie bawi? Otóż wcale nie dlatego, że uważam, że biskup Williamson ma rację. Bo jej nie ma. Negowanie komór gazowych jest dość perfidnym, ale i głupim (bo niezgodnym z faktami) sposobem pokazywania swojego antysemityzmu. Rozumiem, że komuś może być trudno przyznać, że Niemcy (z inspiracji niewątpliwie antychrześcijańskich, ale niestety również rękoma chrześcijan) zgotowali innym taki los. Rozumiem, że trudno pogodzić się z faktem, że jak przyznawał Jan Paweł II, także chrześcijański antyjudaizm miał swój wpływ na rasistowski i antyreligijny antysemityzm. Ale niestety takie są fakty. Podobnie jak faktem są komory gazowe, które działały przez lata w obozach śmierci... I jeśli ktoś to neguje, to neguje w istocie ogrom cierpienia Żydów, które to cierpienia - jak pięknie pokazywał Sergiusz Bułgakow - wpisuje się w cierpienia Jezusa Chrystusa i Jego Matki. Jeśli ktoś to neguje, to w istocie odrzuca obraz Chrystusa, który obecny był w idących na śmierć w obozach zagłady.
 
Ale ta niewątpliwa niechrześcijańskość opinii biskupa Williamsona nie powinna przesłaniać tego, że pojednanie między Bractwem Kapłańskim św. Piusa X a Stoicą Apostolską jest ważne dla katolicyzmu. Nie powinna też przesłaniać tego, że głupia i szkodliwa opinia historyczna jednego biskupa nie powinna stawać się przeszkodą w budowaniu jedności. Pomysł, by nie zdejmować eskomuniki z czterech biskupów, bo jeden z nich ma nieprawdziwe i złe moralnie poglądy historyczne jest zaś absolutnym niezrozumieniem idei ekskomuniki. Ta ostatnia została nałożona - w celach leczniczych - za konkretny czyn - wyświęcenia bez zgody Stolicy Apostolskiej. I jeśli Watykan uznaje, że w imię dalszego leczenia relacji, kara ta powinna zostać zniesiona, to ma pełne prawo to zrobić. A opinia biskupa Williamsona o komorach zagłady nie ma tu nic do rzeczy, bo nie za nią został ekskomunikowany (trudno byłoby to zresztą zrobić, bo istnienie komór gazowych jest kwestią faktów, a nie wiary).
 
Czy wszystko to oznacza, że biskup Williamson powinien pozostawać bezkarny? Oczywiście nie! Po pierwsze od ścigania negacjonistów (dobrze by jednak było, by ścigało ono również tych, którzy negują zbrodnie komunistów) pozostaje państwo. I ono powinno zająć się sprawę. Po drugie od głupich poglądów historycznych hierarchy powinni odciąć się jego przełożeni (szczególnie jeśli zależy im na jedności z Rzymem). A Watykan powinien wyraźnie przypomnieć, co oznacza zniesienie eskomuniki i za co została ona założona. Tak by nie było wątpliwości, że z poglądami biskupa Williamsona nie ma ona nic wspólnego. A gdy nastanie już pełna jedność (oby jak najszybciej) wówczas możliwy będzie powrót do kwestii także kanonicznej odpowiedzialności biskupa negacjonisty.  Na razie jednak trzeba się spieszyć, by nie dopuścić do umocnienia się sekciarskich i separatystycznych tendencji w łonie Bractwa. I do powstania nowego, trwałego wyznania. I jeśli dobrze rozumiem, takie są właśnie intencje Benedykta XVI, który w duchu katolickim, chce ratować i budować - nie do końca jeszcze zerwaną - jedność. 

Chrześcijański konserwatysta Tomasz Terlikowski Utwórz swoją wizytówkę A oto i moje dzieła :-) Apel ATK ws. CBA

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (45)

Inne tematy w dziale Polityka