Wydawca "Playboya" - pisemka dla napalonych facecików (bo nie sposób nazwać ich mężczyznami) postanowił obrazić nie tylko uczucia ponad miliarda katolików, ale i realnie istniejącą osobę, jaką była Matka Pana Maryja. I dlatego tuż przed świętami Bożego Narodzenia na okładce swojej meksykańskiej edycji umieścił modelkę wystylizowaną na Maryją i okrytą jedynie skrawkiem materiału, a nad nią umieścił witraż z napisem: wielbimy Cię Maryjo. A gdy na głowy wydawców posypały się gromy, a wierzący Meksykanie postanowili nie odpuścić takiej obrazy, ustami wydawcy obwieścił, że celem takiego wydania wcale nie było obrażenie katolików, ale nadanie okładce "renesansowego" charakteru. Ale także przeprosił tych, którzy poczuli się obrażeni. Problem polega tylko na tym, że nawet w owych przeprosinach znalazło się dość ordynardne kłamstwo. Renesansowy charakter można bowiem było nadać okładce bez odwołania się do Maryi i bez takich, a nie innych napisów. Jeśli zaś ktoś zdecydował się na taką okładkę, to nie z miłości do renesansu, a z chęci sprowokowania chrześcijan na kilkanaście dni przed jednym z najważniejszych dla nich świąt. Nie ma się, co zastanawiać, czy na podobną bezczelność zdecydowaliby się wydawcy "Playboya" w jakimkolwiek kraju muzułmańskim umieszczając na okładce modelkę stylizowaną na Fatimę (córkę Mahometa). Nie ma się nad tym, co zastanawiać, bo nietrudno się domyśleć, że panowie z takiej korporacji umieją liczyć, i nie chcieliby, by w kilkudziesięciu krajach świata spłonęły budynki, w których znajdują się ich siedziby, lub poleciały w nich szyby. Chrześcijanie nie odpowiedzą w ten sposób, bowiem zło powinni zwyciężać dobrem (chociaż trudno oprzeć się wrażeniu, że postawa rycerzy, którzy walczyli w obronie czci Najświętszej Maryi Panny także jest chrześcijańska, co wspaniale pokazywał Chesterton we wznowionej ostatnio przez wydawnictwo "Fronda" powieści "Kula i krzyż"). Ale to wcale nie oznacza, że na jawną obrazę ich uczuć i naśmiewanie się z osoby, która jest dla chrześcijan (tak prawosławnych jak i katolików) Matką, nie trzeba ostro i jednoznacznie odpowiedzieć. Gdy ktoś opluwa moją matkę, to odpowiadam mu z całą stanowcznością broniąc jej czci i honoru. A że jedynym językiem, jaki są w stanie zrozumieć wydawcy "Playboya" jest język pieniędzy - to trzeba doprowadzić do tego, by za swoje bluźnierstwo odpowiedzieli oni odpowiednio ostro. I wierzę, że amerykańscy i meksykańscy chrześcijanie doprowadzą do rozpoczęcia bojkotu wszystkich firm, które reklamują się w pismach wydawcy "Playboya". A później także do bojkotu miejsc, w których te bulwarowe pisemko będzie rozprowadzane. I dopiero wtedy przyjdzie pora na realne przeprosiny, w których nie będzie już miejsca na ściemnianie i dalsze obrażanie chrześcijan. Przeprosiny, które będą połączone z zadośćuczynieniem i przekazaniem pieniędzy na chrześcijańskie świątynie, ośrodki pomocowe i instytucje charytatywne. A wtedy będzie można powiedzieć, że "Playboy" rzeczywiście przeprosił. A tak swoją drogą byłoby wspaniale, gdyby pisemko to zwyczajnie upadło. Nie tylko dlatego, że obraziło chrześcijan, ale również dlatego, że od kilku pokoleń psuje społeczną moralność.
Inne tematy w dziale Polityka