Tomasz P. Terlikowski Tomasz P. Terlikowski
320
BLOG

Niekatolicki kompromis

Tomasz P. Terlikowski Tomasz P. Terlikowski Polityka Obserwuj notkę 83
Kompromis prawny w sprawie zapłodnienia in vitro, który miał być do zaakceptowania przez Kościół, został ostatecznie pogrzebany przez Instrukcję Kongregacji Nauki Wiary „Dignitas pesonae”. Zapisy tego dokumentu oceniają jednoznacznie negatywnie pomysły, które w projekcie nowej ustawy bioetycznej, miały być wyjściem naprzeciw postulatów Kościoła. Chodzi przede wszystkim o projekcie wprowadzenia do polskiego prawa możliwości adopcji embrionów, ograniczenia procedur in vitro tylko do zabiegów dokonywanych za pomocą materiału genetycznego rodziców oraz zgody wyłącznie na zamrażanie owocytów. 

Odrzucone zapisy

Odrzucenie wszystkich – określanych kompromisowymi – pomysłów na prawną ochronę praw zarodków nie wynika z jakiegoś fundamentalizmu moralnego Kościoła. Jest ono spowodowane szerszą oceną moralną całego procesu sztucznego zapłodnienia. Uznanie go za niemoralny opiera się w watykańskiej instrukcji na fakcie, że łamie on trzy fundamentalne zasady moralne. Po pierwsze przyczynia się do likwidacji życia ludzkiego poprzez produkcje, zamrażanie i niszczenie ludzkich zarodków; po drugie nie szanuje prawa małżonków do stania się rodzicami „wyłącznie dzięki sobie” ; i po trzecie wreszcie kwestionuje „specyficznie ludzkie wartości płciowości, które wymagają, by przekazanie życia osobie nastąpiło jako owoc właściwego aktu małżeńskiego”.
 
I z tych zasad wyprowadzone zostaje nie tylko potępienie niszczenia zarodków czy unikania zapłodnień heterogenicznych (na uniknięciu czego skupia się projekt Gowina), ale również  czasowe zamrażanie zarodków (uznane za „nie do pogodzenia z szacunkiem należnym embrionom ludzkim”), przekazywanie nadliczbowych czy nie implantowanych kobietom zarodkom parom bezpłodnym. Kontrowersyjna moralnie (mimo szlachetnych intencji ratowania życia, ale z innych powodów etycznych) jest zdaniem Kongregacji Nauki Wiary także propozycja adopcji embrionów czy zamrażania owocytów (tu przyczyną jest zła intencja działania, którego celem jest „produkcja dzieci”).

Test dla polityków

Tak sformułowane zapisy instrukcji jednoznacznie pokazują, że dla katolików (a taką deklarację wyznaniowa składa zdecydowana większość polskich parlamentarzystów) jedynym akceptowalnym z moralnego punktu widzenia rozwiązaniem prawnym jest całkowity zakaz procedur zapłodnienia in vitro. Autorzy instrukcji wyzwają przecież na końcu, by „wierni ze wszystkich sił starali się szerzyć nową kulturę życia, przyjmując treść tej Instrukcji z religijnym przyzwoleniem swego ducha”. Politycy, którzy chcą zatem poważnie traktować swoją wiarę powinni opowiedzieć się za rozwiązaniami w pełni akceptowalnymi przez Kościół. A ten nie pozostawia wiele miejsca na kompromis.

I tej dość oczywistej prawdy nie powinny przesłaniać ani wypowiedzi posła Jarosława Gowina, który między wierszami (bo w nich znaleźć jej nie może) instrukcji znajduje akceptację dla swoich poglądów, ani wzywające do kompromisu opinie części hierarchów. Wybór mniejszego zła (niekiedy dopuszczalny) nie powinien bowiem oznaczać uczestnictwa w jego tworzeniu. Kompromis, który jest konieczny w wymiarze prawnym powinien bowiem następować dopiero po jasnym wyłożeniu swojego stanowiska. A to jest takie, że procedury in vitro są niemoralne i nieakceptowalne, a zatem powinny być zakazane.

Sztuka budowania kompromisu

Jarosław Gowin odpowiada na tak sformułowaną opinię, że w obecnym parlamencie nie sposób uchwalić takiego prawa. Pomijając już ten drobiazg, że podważa to autodeklaracje wyznaniowe  większości polityków PO i PiS, to trudno nie dostrzec, że nie znosi to odpowiedzialności tych z polityków, którzy swój katolicyzm traktują poważnie. Oni powinni w swojej działalności wziąć pod uwagę stanowisko Kościoła i jednoznacznie je wyrazić. A jeśli nie będzie ono do wprowadzenia w życie – to dopiero wówczas zacząć szukać kompromisu z innymi poglądami. 

Taka postawa ma zresztą także całkiem pragmatyczny powód. Otóż projekt wprowadzany pod obrady Sejmu (szczególnie w sprawach dzielących społeczeństwo) jest zawsze traktowany jako punkt wyjścia debaty, a nie punkt jej dojścia. Teraz zatem rozpocznie się proces ociosywania zapisów przedstawionego projektu ze wszystkich wychodzących naprzeciw katolików zapisów. A na dokładkę dorzucony zostanie do niego postulat refundacji zabiegów in vitro. I z kompromisu (i tak nieakceptowanego z moralnego punktu widzenia) nie zostanie wiele. Czy nie byłoby zatem skuteczniej (i co istotniejsze bardziej zgodnie z moralnością katolicką) rozpocząć od projektu, który rzeczywiście byłby zgodny z normami i zasadami Kościoła katolickiego? I czy taka postawa nie byłaby zwyczajnie uczciwsza?

Tekst jest pełną wersją artykułu, który ukazał się wczoraj na łamach dziennika „Polska”.

Chrześcijański konserwatysta Tomasz Terlikowski Utwórz swoją wizytówkę A oto i moje dzieła :-) Apel ATK ws. CBA

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (83)

Inne tematy w dziale Polityka