Tomasz P. Terlikowski Tomasz P. Terlikowski
361
BLOG

Kłamstwo ma krótkie nogi

Tomasz P. Terlikowski Tomasz P. Terlikowski Polityka Obserwuj notkę 72
I stało się to, co się stać musiało. Dziennikarze "Rzeczpospolitej" dotarli do dokumentów, które sfalsyfikowały z takim hukiem ogłoszony raport, który miał dowodzić, że w Polskim Episkopacie nie ma nikogo, kto by współpracował kiedyś z bezpieką (no może, ale to też nie było pewne dla hierarchów, poza arcybiskupem Stanisławem Wielgusem). Teraz wiadomo już, że taka osoba (przynajmniej jedna) była, że sama wybrała sobie pseudonim, przekazywała informacje (w tym typowała nowych TW, czyli szkodziła) i przyjmowała prezenty. Chodzi o obecnego ordynariusza włocławskiego biskupa Wiesława Meringa.

Co będzie dalej można oczywiście przewidzieć z dużą dozą pewność. Zaraz okaże się, że biskup (wtedy jeszcze ksiądz) wprawdzie - jak Bill Clinton - palił, ale się nie zaciągał, a w ogóle to (jak w tracie skandalu z Monicą Lewinsky, gdzie nie było wiadomo, co oznacza stosunek seksualny) nie wiadomo, co to jest współpraca z bezpieką. Arcybiskupa łącznika w walce z lustracją i dziennikarzami wesprze, jak zwykle niezawodna w takich sytuacjach "Gazeta Wyborcza", przemawiająca jednym głosem z Radiem Maryja. I po kilku dniach sprawa ucichnie. A ukarze się, co najwyżej tych, którzy głośno o niej mówili.

Ale nie zmieni to tego, że prawda wyszła na jaw. I wcale nie chodzi o współpracę jakiejś części duchownych z aparatem bezpieczeństwa, bo o niej wiadomo było od dawna, ale o prawdę dotyczącą kondycji moralnej Episkopatu. A jest ona taka, że w imię korporacyjnego interesu biskupi nie mają obaw, by kłamać, mataczyć, rozmijać się z prawdą (wybór określenia zależy od stopnia "uczuć religijnych"). Dla dobra kilkunastu ludzi wystawia się więc na szwank autorytet instytucji, która pracowała na niego przez pokolenia. Aby chronić TW Lucjana, TW Greya i kilku jeszcze innych fałszuje się raporty, udaje się, że nie sposób ustalić, czym była współpraca i wreszcie wprowadza się wiernych w błąd.

Tym, co jednak najbardziej zadziwia w całej tej sytuacji jest naiwność. Kłamać można, gdy ma się nadzieję, że prawda nie wyjdzie na jaw. Ale w tej kwestii było pewne, że ona w końcu ujrzy światło dzienne. Zatajenie prawdy w takiej sytuacji jest więc nie tylko niemoralne, ale przede wszystkim nieopłacalne i głupie. Dowodzi absolutnej pychy, albo całkowitego niezrozumienia mechanizmów medialnych.

Chrześcijański konserwatysta Tomasz Terlikowski Utwórz swoją wizytówkę A oto i moje dzieła :-) Apel ATK ws. CBA

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (72)

Inne tematy w dziale Polityka