Janusz Palikot to jednak pożyteczny gość. Jego obecność w polityce coraz lepiej pokazuje, że nowa lewica i mainstraemowe media nie mają poglądów. Dla nich liczy się tylko wrogość wobec tradycji, religii czy rodziny. Wszystko inne nie ma znaczenia.
Stary dowcip głosił, że antysemitą nie jest ten, kto nie lubi Żydów, ale ten, kogo nie lubią Żydzi. I teraz, przy okazji sprawy Janusza Palikota, można powiedzieć to samo o homofobach. Homofobem nie jest bowiem ten, kto nie lubi lobby gejowskiego (bo w istocie o to chodzi w tym terminie), ale ten, kogo nie lubi lobby gejowskie i szerzej cały obóz nowej lewicy. Osobiste poglądy, stosunek do osób homoseksualnych, troska o ich dobro czy godność nie ma przy tym najmniejszego znaczenia.
Przesada? Otóż nie! Homofobem można się bowiem stać przypominając, jakie skutki dla zdrowia osób homoseksualnych ma taki a nie inny rodzaj seksu, kwestionując możliwość zawarcia związku małżeńskiego przez dwóch facetów (co jest chyba dość naturalne) czy możliwość święceń kapłańskich dla takich osób (co zresztą zostało jasno wypowiedziane w roku 2005 przez Kongregację Wychowania Katolickiego). Ale już określanie osób homoseksualnych mianem „ciot” czy „pedałów” jest OK, podobnie jak stosowanie takich określeń do polemiki z innymi. Do miana homofobii się to nie kwalifikuje. Oczywiście o ile określanie takie padają z ust gwiazdy lewicy. Jej można więcej. Ona homofobem określana nie będzie, jej ujdzie wszystko. Media, co najwyżej pocmokają nad ogólnym upadkiem obyczajów, ale tak, żeby nie za bardzo zaatakować idola nowej lewicy.
Taki stosunek do wypowiedzi Janusza Palikota doskonale pokazuje, że w całej debacie nad homofobią i obroną praw osób homoseksualnych, w ogóle nie chodzi o te ostatnie. One są tylko narzędziem, które ma być wykorzystane do walki z normalną rodziną, z małżeństwem czy z tradycyjną moralnością. Homoseksualiści, niewątpliwie doświadczeni swoją skłonnością, o wiele częściej cierpiący na depresję czy rozmaite choroby, nie są w najmniejszym stopniu przedmiotem troski nowej lewicy, a jedynie taranem, który ma zniszczyć świat, jaki znamy. I trzeba o tym nieustannie przypominać, wyrażając przy okazji wdzięczność, idolowi lewicy, który swoją postawą pokazuje, o co tak naprawdę chodzi w walce z homofobią.
Inne tematy w dziale Polityka