Sprawa Amelii Rivery, choć szokująca, nie powinna być zaskoczeniem. Odmowa leczenia osób upośledzonych wprost wynika z logiki jakości życia, jaką kierujemy się w zachodnich systemach prawnych. W Polsce jest podobnie, jeśli więc dotąd nie ma takich sprawa, to przyczyną jest... błogosławiony brak konsekwencji naszych medyków, albo lepsze ukrywanie swoich działań.
W rozmaitych systemach prawnych (także w naszym), a także koncepcjach medycznych upośledzenie umysłowe może być i często jest wskazaniem do zabójstwa. Dziecko upośledzone przed narodzeniem może być swobodnie zabite. W Polsce rocznie zabija się ok. 500 takich dzieci (większość z nich ma Zespół Downa), na świecie nawet do 95 procent dzieci, u których zdiagnozowano ten zespół.
Ale na tym się nie skończyło. Lekarze i bioetycy z tej zgody wyprowadzili prosty wniosek, że skoro mogą zabijać dzieci upośledzone przed narodzeniem, to dlaczego nie mieliby tego robić z już narodzonymi? Dziecko tuż po narodzinach jest tak samo zależne od rodziców, jak przed; a jego upośledzenie jest dla nich takim samym powodem do zabicia, jak było kilka miesięcy wcześniej. A skoro już tak pomyślano, to i zaczęto to robić. Już w latach 70. w Stanach Zjednoczonych uniewinniano lekarzy, którzy skazali dzieci upośledzone (znowu najszczęściej dotknięte Zespołem Downa) na śmierć głodową. Obecnie zaś taka procedura stała się standardowa w części hospicjów kanadyjskich.
Za oboma tymi sytuacjami stoi proste uzasadnienie, że dzieci takie są obciążeniem dla rodziny, a ich jakość życia nie jest wystarczająca, by je podtrzymywać. I jeśli przyjmiemy założenie, że prawo do życia, prawo do kosztownej przecież opieki medycznej, mają tylko ci, których jakość życia została uznana za wystarczająca przez innych (bo przecież o taką, arbitralną ocenę tu chodzi), to konsekwentnie nie ma powodów, by leczyć osoby upośledzone, by tracić środki i siły lekarskie na podtrzymywanie życia o nieodpowiedniej jakości. Lekarze z Children's Hospital of Philadelphia odmawiając przeszczepu nerki zachowali się w zgodzie z tą logiką. I tylko czekać aż uznają, że zwyczajnego zapalenia płuc też nie ma co leczyć u takich dzieci, bowiem ich jakość życia jest za niska... Problem zaś polega na tym, że pozostając na płaszczyźnie logiki jakości życia trudno będzie z nimi polemizować.
Jedynym wyjściem z tego postępującego zbydlęcenia, jest odrzucenie logiki jakości życia. Człowiekowi prawo do życia, prawo do opieki zdrowotnej przysługuje wyłącznie z powodu przynależności do gatunku ludzkiego. Mamy prawo do życia, bowiem należymy do gatunku ludzkiego, a nie dlatego, że spełniamy pewne warunki ustalone przez zwolenników jakości życia. Lekarze mają nas ratować nie dlatego, że jesteśmy jacyś, ale dlatego, że jesteśmy ludźmi. Każde inne myślenie prowadzi do dyskryminacji, a ostatecznie eksterminacji chorych, upośledzonych, niepełnosprawnych. I warto o tym pamiętać, by nie być zaskoczonym widząc jak „logika jakości życia” pochłania kolejne ofiary.
Inne tematy w dziale Polityka