Moja mama trafiła do szpitala. Nic poważnego, standardowe, ale pilne badania. Tak się – przypadkiem złożyło – że szpitalem tym (chodzi o Szpital Wolski) kieruje poseł SLD Marek Balicki, który do państwowego lecznictwa wprowadza ciekawe standardy. Z lewicowością, ale nawet zwyczajnym etosem lekarskim nie mające nic wspólnego.
Moje doświadczenia z tym szpitalem są na razie dość ubogie. Mama przebywa w nim od trzech dni, ale na razie nie wyszła z Izby Przyjęć. Jest jednak i tak zadowolona, bo ma łóżko, a obok niej przez cały dzień i całą noc siedział pan na krześle. I cierpliwie czekał na to, że może, kiedyś na oddziale, gdzie ma być przyjęty, znajdzie się łoże. Moja mama czeka na podobną sytuację. Kiedy miejsce na oddziale się zwolni, tego nie wiadomo... Ale to nie wszystko. Mama, choć przyjęta do szpitala wczoraj, część posiłków otrzymuje dopiero po tym, jak się o nie, zdecydowanie upomni. Nie brakowało na salach osób, które tego nie zrobiły. I były głodne. Obok mojej mamy leży kobieta, chora na zapalenie płuc, której „zapomniano” podać leki.
Zaskakujące jest również to, że ludzie chorzy na zapalenie płuc są przetrzymywani w izbie przyjęć wraz z tymi, którzy czekają na badania. I nie mówię o dwóch, trzech godzinach, ale o kilku dniach. Nie jestem lekarzem, ale mam drobną obawę, że nie jest to zdrowe dla tych ostatnich. I że może im to realnie zaszkodzić. Z tego, co wiem poseł Balicki zwolennikiem eutanazji nie jest, ale na skutek takich działań w podlegającym mu szpitalu ludzie mogą cierpieć, chorować, a nawet umierać. I będzie to wówczas jego odpowiedzialność.
Paranoja? Jak najbardziej, ale nie jedyna w zarządzanym przez lewicowego zwolennika zabijania nienarodzonych szpitalu. Nie mniej interesujące są odpowiedzi na pytanie, czy – co można zrozumieć – jeśli nie ma miejsc w szpitalu, to nie można odesłać oczekujących na miejsce, a nie będących w stanie krytycznym, do domów? A kiedy miejsce się zwolni zadzwonić i poprosić o przyjazd? Takie rozwiązanie wydaje się dość oczywiste... Ale gdy moja mama zadała takie pytanie, usłyszała, że może się oczywiście wypisać na własną prośbę, ale wtedy badań nie będzie.
Nie wykluczam, że poseł Balicki nie ma o tym wszystkim pojęcia. Jest bowiem na urlopie z powodu sprawowania mandatu poselskiego. Być może zajęty jest walką o prawo do zabijania nienarodzonych, albo kampanią wyborczą. Ale szczerze mówiąc niewiele mnie to zajmuje. Jeśli jest dyrektorem szpitala to odpowiada za to, co się w nim dzieje. Dzieje się zaś bardzo źle. I nie chodzi nawet o moją mamę (ona powtarzam jest w świetnej sytuacji, bo ma łóżko, a nie siedzi na krzesełku i nawet wywalczyła sobie posiłki), ale o tych, którzy siedzą na krzesełkach i bez jedzenia.
Za tak „sprawną opiekę medyczną” chciałbym osobiście podziękować – za radą jednej z lekarek z izby przyjęć – panu posłowi Markowi Balickiemu i pani minister Ewie Kopacz. A także poprosić ich, by już więcej nie mówili o tym, że chcą czegoś dobrego dla chorych. Zetknięcie się z kierowaną przez niego placówką i kierowanym przez nią systemem służby zdrowia – skutecznie pozbawiła mnie złudzeń, co do ich dobrych intencji i lekarskiego etosu.
Inne tematy w dziale Polityka