Trójka dla szefa sejmowej komisji obrony życia Jana Dziedziczaka to w istocie wyrzucenie go z parlamentu. I osoby układające listy wyborcze w Prawie i Sprawiedliwości doskonale o tym wiedzą. Ich decyzja jest więc istotnym sygnałem dla tych wszystkich, którzy mieli nadzieję, że PiS zrewidował swoje poglądy w sprawie aborcji.
Ostatnia kadencja dawała nadzieję na to, że PiS odszedł od umiarkowanie proaborcyjnego stanowiska, które bliskie było prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. W minionych czterech latach klub tej partii głosował zazwyczaj tak, jak powinien w kwestii obrony życia. To wszystko dawało nadzieję na to, że PiS zrewidował swoją postawę w kwestii obrony życia, i że więcej nie powtórzy się sytuacja z poprzedniej kadencji, gdy kierownictwo klubu, niestety wraz ze śp. prezydentem występowało przeciwko zmianie konstytucji. Zaangażowanie posłów tej partii w stworzenie komisji zajmującej się obroną życia także było istotne.
Decyzja o przesunięciu Jana Dziedziczaka – człowieka, który z obrony życia uczynił jeden ze znaków rozpoznawczych swojej pracy poselskiej – na trzecie miejsce w nowym okręgu mocno poddaje w wątpliwość ten nowy kierunek Prawa i Sprawiedliwości. Usuwanie z tej partii (na różne sposoby, bo warto przypomnieć, że wbrew pewnym mitom odejście Marka Jurka z PiS też nie było pozbawione przyczyn politycznych) osób, dla których obrona życia jest absolutnym priorytetem, a nie utylitarnym dodatkiem, który można wykorzystać dla promocji własnej partii wśród katolików jest złym sygnałem. Oznaczać może bowiem, że dla PiS obrona życia nie jest kwestią rzeczywiście istotną, ale czymś, co jest cynicznie wykorzystywane do gry o wyborców katolickich.
Oczywiście ta jednak decyzja nie może przesłonić głosowań, ale... trudno nie zadać sobie pytania, czy faktyczne usunięcie Dziedziczaka – nie jest strategią na usuwanie osób mających samodzielne poglądy w jakichś dziedzinach, i zastępowanie ich wykonawcami poleceń (warto przypomnieć, że pewna część obecnych posłów PiS stosowała obstrukcję przeciwko projektowi zmiany konstytucji, tak by chroniło ono życie w poprzedniej kadencji, w tej kadencji zaś karnie głosowało za życiem). Taka strategia oznacza zaś, że interes polityczny PiS czy wola prezesa będzie ważniejsza niż obrona życia. A na to zgody wyborcy katolika być nie może.
Inne tematy w dziale Polityka