Reakcja kardynała Stanisława Dziwisza na kilka zdań mojego wczorajszego tekstu z „Rzeczpospolitej”niezwykle mnie zaskoczyła. Niezwykle ostra forma; fakt, że głos zabrał sam metropolita krakowski, a nie jego rzecznik czy kurialista, a także data (w Krakowie obchodzona jest obecnie uroczystość Matki Bożej Kalwaryjskiej) – są rzeczami bez precedensu. A jeśli przeanalizować treść tego oświadczenia to robi się jeszcze bardziej dziwnie.
Oto bowiem kardynał Dziwisz zamiast odnieść się do zarzutu (nie tylko mojego, o upolitycznieniu kurii krakowskiej mówi się otwarcie od wielu lat) formułuje ogólnie słuszne tezy („Kościół nie łączy swej misji z żadną partią polityczną. Taka jest doktryna kościelna, której katolicy powinni być wierni” i „myślę, że domeną ludzi świeckich jest działanie polityczne, a do duchowieństwa należy ewangelizacja”) i personalnie atakuje mnie osobiście i niewymienionego z nazwiska księdza i autora bloga (trudno nie domyśleć się o kogo chodzi). Tyle tylko, że określenie kogoś „niezrównoważonym” czy zarzut „ideologizacji” w niczym nie odpowiada na sformułowany zarzut. Jest ostre, zaskakujące, ale nie może przykryć kilku zasadniczych faktów.
Otóż zbieżność nazwisk posła PO (szefa małopolskiej Platformy) i jednego z najbliższych współpracowników kardynała, który decyduje o bardzo wielu sprawach w krakowskim Kościele, bynajmniej nie jest przypadkowa. Nie jest też przypadkiem, że kardynał osobiście – tuż przed wyborami spotykał się z przedstawicielami jednej z partii, i zapewniał o wyjątkowej sympatii Jana Pawła II do kandydatki PO w wyborach na prezydenta stolicy. Trudno uznać za przypadek także rekolekcje wyłącznie dla przedstawicieli Platformy Obywatelskiej czy nieustanne pokazywanie się polityków PO w otoczeniu kardynała. Prawda jest taka, że gdyby metropolita krakowski tego nie chciał, to by się to nie działo. Trudno też udawać, że rodzeni bracia polityków PO odgrywają ważną role w całej kurii. Tajemnicą poliszynela są także informacje o tym, że pewna część nominacji proboszczowskich miała wprost polityczny charakter. Politycy PO sugerowali bowiem, z kim niechętnie by współpracowali.
Nie dyskusja czy argumenty są jednak najważniejsze w oświadczeniu kardynała Dziwisza. Ten tekst miał być argumentem siły. Metropolita krakowski chce uciszyć jakąkolwiek dyskusję wokół kurii i dlatego sięgnął po działania, których nigdy wcześniej nie stosował. Nawet w dyskusji o lustracji kardynał Dziwisz nie wypowiadał się wprost osobiście, i nawet wówczas nie nazywał swoich adwersarzy osobami niezrównoważonymi czy nie kwestionował ich oddania Kościołowi. Nie zdarzało się też, by na artykuł zwyczajnego publicysty odpowiadał, i to tak ostro, metropolita. Teraz tak się stało. I trudno nie zadać pytania, co takiego się stało? A także, nie zapytać jak słowa, że „Kościół nie łączy swej misji z żadną partią polityczną. Taka jest doktryna kościelna, której katolicy powinni być wierni” mają się do działania kurii krakowskiej, także w tej sprawie.
Inne tematy w dziale Polityka