Tomasz P. Terlikowski Tomasz P. Terlikowski
4708
BLOG

Hak Wam w smak, bo my i tak wygramy

Tomasz P. Terlikowski Tomasz P. Terlikowski Polityka Obserwuj notkę 53

 

Gdyby na ulice Warszawy wyszło tysiąc homoseksualistów media zachłystywałyby się. Telewizje transmitowałyby owo wydarzenie na żywo, a na portalach internetowych relacje z homo-parady zajmowałyby najważniejsze miejsce. Ale gdy na ulice wychodzi w obronie życia dwadzieścia tysięcy normalnych ludzi w mediach zapada głucha cisza.

Do podniecenia dziennikarzy nie trzeba zresztą tysiąca homoseksualistów. Wystarczy kilkuset zwolenników palenia trawy czy kilku transseksualistów. To wszystko byłoby omawiane, komentowane. Poważni profesorowie pochylaliby się nad postulatami i rozważali czy nie należy ich natychmiast spełnić. Ale jako że na ulice wyszli ludzie z dziećmi i domagający się nie adopcji dla homoseksualistów, a prawa do życia – to dziennikarze zgodnie zamilkli.

Przez kilka godzin szukałem na głównych portalach informacji o marszu. I poza natką na portalu TVN Warszawa i przedruku z IAR na Gazecie.pl nic nie znalazłem. Dwadzieścia tysięcy osób w Warszawie i jeszcze więcej w innych miastach, a tu milczenie. Jakby nic się nie stało, jakby ludzie nie wyszli na ulice, jakby nie zaapelowali do posłów, by walczyli o życie. Nic, cisza. Zero komentarzy, zero zastanawiania się, czy postulatów rodzin nie należy spełnić. Zamilczenie całkowite, jakby ci ludzie nie istnieli. Jakby nasze (ja akurat nie byłem na marszu, bo brałem udział w pikniku rodzinnym błogosławionego Honorata w Nowym Mieście nad Pilicą, ale z postulatami i ideą marszu całkowicie się utożsamiam) postulaty się nie liczyły, jakby nasza obecność miała zostać zniszczona.

Skąd taka reakcja? Otóż media nie mogły przedstawić tych ludzi, jako zagrożenia. Pochód z dziećmi, balonikami, szczudlarzami i orkiestrą nikogo nie nastraszy. Nawet specjaliści od propagandy telewizyjnej nie przekonają nikogo, że to faszyzm. Nie dało się zrobić z nas jednorodnej grupy wielbicieli PiS, a zatem nie można było mówić, że marsz występuje przeciwko kochanej władzy. Trzeba było pokazać, że wielkie rodziny są zwyczajnie fajne, i że dzieci to radość, a nie zagrożenie. A do tego zapoznać opinię publiczną z postulatem, by w Polsce przestano mordować chorych i niepełnosprawnych. I żeby tego nie zrobić, zwyczajnie przemilczano marsz.

Ale coś Wam powiem drodzy pseudodziennikarze (nie sposób inaczej nazwać ludzi, którzy nie informują o jednym z ważniejszych wydarzeń danego dnia, tylko dlatego, że to nie po linii). Wasze milczenie w niczym Wam nie pomoże. Możecie nie mówić o tym, co ważne, możecie udawać, że najważniejsze są marsze wyzwolenia konopii czy homo-parady, ale przyszłość naszego kraju wykuwa się na marszach dla życia i rodziny. Jeśli bowiem nasze państwa ma mieć jakąś przyszłość, to oprzeć się musi na rodzinie. Jeśli ktoś zapracuje na Wasze emerytury czy renty (konopie psują mózg i zdrowie), to będą to dzieci uczestników marszu. I tych, których postulaty lekceważycie. Tak więc to do nas należy przyszłość. A wam… powiem delikatnie – hak w smak.

PS. Ops, właśnie na portalu Wyborcza.pl pojawiła się relacja z Rzeszowa. Ale głównym problemem w nim jest to, że transparenty ze zdjęciami zamordowanych przez aborcjonistów dzieci niosły kilkuletnie dzieci. Poza tym dziennikarz szczegółowo opisuje posłów PiS i zwolenników Radia Maryja. Słowem typowa gazetowyborcza manipulka, zamiast relacji.

Chrześcijański konserwatysta Tomasz Terlikowski Utwórz swoją wizytówkę A oto i moje dzieła :-) Apel ATK ws. CBA

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (53)

Inne tematy w dziale Polityka