Rzuciło mną, gdy pierwszy raz usłyszałem, że ludzie przed Pałacem zostali – i to przez biskupa – porównani do zwierząt. I trochę się zbulwersowałem, gdy porównanie to zgrabnie podchwycił Janusz Palikot. Ale potem się uspokoiłem. Bo ja jestem zwierzęciem. Rozumnym!
Najlepsza definicja człowieka, to starożytne stwierdzenie, że człowiek jest zwierzęciem rozumnym. I to ona sprawiła, że się uspokoiłem. Na Krakowskim Przedmieściu rzeczywiście bowiem byli ludzie, czyli zwierzęta rozumne, i mocno uspołecznione. Ludzie, którzy posługują się rozumem, próbują zadawać sobie pytania, a do tego o coś im jeszcze chodzi.
A do tego uświadomiłem sobie, że to słowotwórstwo, to obrzucanie obelgami tylko pokazuje, że tamta strona zaczyna się bać! I dlatego tworzy wirtualne światy, w których to ja jestem odpowiedzialny za katastrofę smoleńską (takie słowa padły dzisiaj z ust Janusza Palikota), Jarosław Kaczyński toczy wojnę bez brania jeńców, a ludzie na Krakowskim to w istocie zwierzęta. Mogą też opowiadać o tym, że już za chwilę poleje się krew. Ale nie mogą sprawić tego, że dla Donalda Tuska (mimo przewagi sondażowej) do Warszawy nie zjadą się z całej Polski ludzie, nie zmienią faktu, że jak na razie jedyną ofiarą mordu politycznego jest polityk PiS, a nie PO, i że jeśli chodzi o odbieranie godności adwersarzom politycznym, to trudno jest pobić wyznaczone przez polityków i sympatyków PO w osobach Janusza Palikota, Władysława Bartoszewskiego czy ostatnio pewnego emerytowanego biskupa.
Takie są fakty, o których trzeba przypominać. I cieszyć się, że jesteśmy zwierzętami rozumnymi, czyli zwyczajnie ludźmi. Tego człowieczeństwa nikt nie może nam odebrać.
Inne tematy w dziale Polityka