Wojciech Sadurski ma przymus czytania „Gazety Polskiej”. Niewiele z niej rozumie (co dziwne specjalne nie jest, bo żeby zrozumieć prosty tekst pisany nie wystarczy tytuł profesorski i wykładanie na zachodnich uniwersytetach), ale za to ma ubaw po pachy. A zaraz potem nadchodzi przymus pisania (wiadomo, jak się człowiek uśmieje, to mu się od razu zachce podzielić swoją radością).
I nie inaczej było i tym razem. Profesor postanowił podzielić się swoją radością, a przy okazji całkowitą i absolutną ignorancją w temacie, o którym chciał się wypowiedzieć.
Zacznijmy zatem od faktów. Profesor Sadurski wspomina coś o jakichś murzynach w Gabonie (swoją drogą Panie Profesorze, czy to przypadkiem nie rasizm?) czy innym Gabonie i sugeruje, bym nie przejmował się, że za zgodą (lub bez niej) papieża założą oni sobie prezerwatywę. I jak zwykle trafia Pan profesor kulą w płot. Otóż, gdyby zechciał on sięgnąć do źródła (a nie do gazetowych omówień), to wiedziałby, że na temat Afryki i prezerwatyw papież się wypowiedział (w wywiadzie, o którym profesorowi wydaje się, że zna) całkowicie jednoznacznie. Prezerwatywa nie jest metodą walki z HIV AIDS.
Afrykańczycy zatem, podobnie jak katolicy innych ras czy nacji, Panie Profesorze mogą sobie założyć – za zgodą papieża – prezerwatywę na głowę, jak pada, żeby nie zmoknąć. Ale już nie na miejsce, do którego gumka jest dopasowana.
Słowa papieża zaś (o których Pan Profesor usłyszał, ale ich nie przeczytał, choć omawiałem je nawet w moim tekście) odnosiły się do bardzo konkretnej, jednostkowej sytuacji: męskiej prostytutki (a nie Gabończyka czy Sudańczyka), która to prostytutka chce zacząć prowadzić moralne życie. I zaczyna trudną drogę do moralności właśnie od tego, że przestaje (a dokładniej próbuje przestać) zarażać innych. Słowem od grzechów ciężkich jakimi są każdy stosunek seksualny poza małżeństwem, akt homoseksualny, prostytucja, odejmuje jeszcze jeden, jakim jest celowe (lub niecelowe) zakażanie innych wirusem. Tyle pierwszy krok, ale dalej jest dość oczywiste, że trzeba zrezygnować i z prostytucji, i z aktów homoseksualnych i z seksualności realizowanej poza przestrzenią małżeństwa. Każda z tych rzeczy jest bowiem grzechem ciężkim i może skutkować (ależ to Pana bawi, ciekawe, czy tak będzie i gdy stanie Pan na sądzie) wiecznym potępieniem.
Słowem Panie Profesorze osoba, o której mowa w wypowiedzi papieskiej i tak – jeśli się nie nawróci – to znaczy nie porzuci prostytucji czy seksu poza małżeństwem – jest na najlepszej drodze do wiecznego potępienia. W prezerwatywie czy bez nie ma tu większego znaczenia. Tyle, że żeby to wiedzieć trzeba czytać coś więcej niż gazety, których na dodatek się nie rozumie.
I jeszcze jedno. Panie Profesorze, dla Pana dobra, zanim zacznie się Pan wypowiadać na temat chrześcijaństwa, doradzam przeczytanie jakichkolwiek pozycji na jego temat. Bo inaczej się Pan ośmiesza. A już najbardziej żenujący jest Pana lekko skrywany rasizm (bo przecież nie podejrzewam Pana, że próbuje Pan kłamliwe sugerować rasizmu mi). Otóż dla chrześcijan kolor skóry nie ma najmniejszego znaczenia. Rozumiem, że dla Pana ma, ale to raczej Pana problem niż mój. Chrześcijanie wiedzą też, że w niebie będą grzesznicy. Ale tylko tacy, którzy się dzięki Bożemu Miłosierdziu nawrócili.
Inne tematy w dziale Polityka