Wojskowe Powązki pełne są ludzi. Przed nowym pomnikiem płoną znicze, a przy grobach ofiar katastrofy smoleńskiej modlą się ludzie. Starsi i młodsi.
Wizyta na wojskowych Powązkach, spacer między grobami, ale przede wszystkim przejście między pomnikami i kwaterami, na których spoczywają obrońcy Ojczyzny z różnych epok i wreszcie podejście do pomnika ofiar smoleńskich pozwala uświadomić sobie, że w istocie nic w naszej historii się nie zmienia, że śmierć, ofiara z życia, „kamienie przez Boga rzucane na szaniec” są, tak jak były, wciąż wpisane w naszą zbiorową biografię. I nic nie jest tego w stanie zmienić.
Rok 1989 nie stał się, choć wciąż próbuje się nas o tym przekonać, „końcem historii”, naszego geopolityczne położenie w niczym się nie zmieniło, a reset w stosunkach Rosji i USA, odrodzenie niemieckiego nacjonalizmu – boleśnie pokazuje, że suwerenność, niepodległość nie jest nam dane na zawsze, że trzeba o nie walczyć, i że – być może – trzeba za nie oddawać życie, a przynajmniej narazić dla niej swoją wygodę, zadowolenie, święty spokój.
Nie jest to wcale przesada. Informacje, jakie dochodzą do nas z Rosji, ale coraz częściej także z Polski, zupełnie jednoznacznie pokazują, że Rosjanie robią wszystko, by katastrofa nigdy nie została wyjaśniona. Niszczenie dowodów (a tak zinterpretować trzeba niszczenie TU 154), podsyłanie wciąż nowych zeznań (czyli któreś są fałszywe), zwalanie całej winy na Polskę – pokazują zupełnie jednoznacznie, że nic nie zostanie wyjaśnione. Zachowanie polskich władz pokazuje zaś, że i one niewiele zrobią, by sprawa została wyjaśniona. A my Polacy przyjmujemy to obojętnie. Nie walczymy o prawdę, tak jakbyśmy bali się, że zmusi nas ona do działania, do porzucenia świętego spokoju… Wolimy trwać w fałszu, byle tylko zachować złudę spokoju.
Na wojskowych Powązkach szczególnie mocno widać, że taka postawa, taki kult świętego spokoju, takie odrzucanie Prawdy, jest w istocie zdradą polskości. Tam szczególnie mocno czuje się, że prawdziwy patriotyzm wyznacza nie tylko obowiązek pamięci o tych, którzy odeszli walcząc o Ojczyznę, ale również konieczność walki o te same wartości, za które ginęli nasi poprzednicy. A nawet mocniej w obowiązek pamięci wpisane jest zobowiązanie do walki o to, by ta, za którą oddali życie, trwała, była mocna i nie utraciła suwerenności. Nie o wygodne życie, nie o święty spokój walczyli bowiem nasi poprzednicy, a o wolną, suwerenną Polskę. Jeśli chcemy zachować im wierność, musimy czynić to samo.
Zapalając znicze i modląc się przed mogiłami Władysława Stasiaka, Janusza Krupskiego, Andrzeje Przewoźnika, pod pomnikiem wszystkich ofiar, ale także pod pomnikiem Sybiraków myślałem właśnie o tym. I jakoś zupełnie nieświadomie przyszedł mi do głowy polski hymn. „Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy”. My – to znaczy ci, którzy chcą pamięci o naszych poprzednikach, ale także ci, którzy chcą zrealizować cel, za jaki oni oddali życie. Ten cel to wolna, silna, suwerenna Polska.
Inne tematy w dziale Polityka