Ta informacja nawet nie jest wstrząsająca. Ona nie pokazuje cywilizacji śmierci, ona pokazuje już absolutne zbydlęcenie (by nie powiedzieć demoniczne opętanie) osób, które uczestniczą w tego typu operacjach. A do tego jest to dramatyczne świadectwo stanu w jakim jest nasza cywilizacja. W normalnym świecie nikt tych „ekspertów”, którzy zajmują się takim działaniem nie nazwałby lekarzem, tylko mordercą w lekarskim kitlu.
O czym mówię? Otóż kilka dni temu podczas 18 Międzynarodowego Kongresu Opieki Paliatywnej w Montrealu jedna z prelegentek przedstawiła swoje badania, jakby żywcem wzięte z okresu hitleryzmu. Otóż badała ona, ile czasu umiera zagładzane upośledzone dziecko. I wyszło jej, że od 3 do 26 dni. A wniosek z tego taki, że neonatolodzy i pielęgniarki powinni się tym problem zająć. Jeśli chodzi o tych, którzy zdecydowali się dzieci zagłodzić (do spółki z rodzicami), to jak rozumiem jedynym wyjściem jest szybsze zamordowanie dzieci, w miejsce długotrwałego i mało estetycznego głodzenia.
Wnioski tego typu sformułowała ona na podstawie obserwacji pięciu przypadków zagłodzonych, upośledzonych dzieci. Ich rodzice uznali, że ich nie chcą, więc lekarze postanowili jej zagłodzić. Podawali im oczywiście środki przeciwbólowe, ale jak konstatowała specjalistka, w niczym nie zmieniało to faktu, że rodzice i personel medyczny cierpieli patrząc na stopniowe wyniszczanie dzieci. I to też ma być rzekomo problem.
A dla mnie jest problemem, że w ogóle na kongresie poświęconym opiece paliatywnej dyskutuje się takie rzeczy, że neonatolog może być mordercą, a pielęgniarki mogą w tym uczestniczyć, że nikt tych dzieci nie ratował, i że godzono się na to, by je zagłodzono. To jest miara paranoi naszej cywilizacji. „Lekarz” decyduje się zagłodzić dziecko, a inni się temu spokojnie przyglądają. I czekają aż dziecko umrze, martwiąc się, co najwyżej, że to taki nieestetyczny rodzaj śmierci.
Takich zatroskanych morderców powinno się skazać na podobne cierpienia, na jakie oni skazali dzieci. Neonatolodzy, którzy są mordercami powinni sami zostać odłączeni od jedzenia i picia. Tak, jak ich ofiary. I wiem, że to niechrześcijańska opinia. Mam tego świadomość. Staram się modlić za tych ludzi, ale też mam świadomość, że trzeba przerwać ten horror. A do tego szczerze mówiąc, jak czytam takie rzeczy to mi się krew gotuje w żyłach. Mord trwa, mordercy obradują na kongresach, a my się temu przyglądamy. I coraz bardziej obojętniejemy. Co jeszcze musi się stać, żebyśmy się przebudzili? Byśmy zobaczyli, że Holokaust to pikuś w porównaniu z masowym mordem na wielką skalę, który trwa obecnie?
Inne tematy w dziale Polityka