„Znani” (jak ich uroczo zatytułowała „Gazeta Wyborcza”) już napisali do Donalda Tuska, by ten odwołał minister Radziszewską. I jakoś mam coraz mniej wątpliwości co do tego, że premier może to zrobić. Dlatego swój apel do premiera zdecydowałem się napisać i ja. A chętnych do jego podpisania także zapraszam.
Proszę o przysyłanie swoich podpisów – z podaniem imienia i nazwiska a także wykształcenia/zawodu – na adres: klub@fronda.pl
Szanowny Panie Premierze,
Dyskusja o minister Elżbiecie Radziszewskiej nie jest tylko problemem kadrowym. Od tego, czy ją Pan zdymisjonuje czy nie zależy to, czy większość Polaków – podzielających poglądy minister Radziszewskiej – będzie się mogła utożsamiać z Pana rządem. Jeśli bowiem pan minister zostanie zdymisjonowana za kilka słów prawdy, to Pan udowodni, że wartości liberalne w ich klasycznym wydaniu, są dla Pana zupełnie nieistotne.
Liberalizm zakłada bowiem wolność człowieka i bardzo ograniczoną ingerencję państwa w moje uprawnienia. A jednym z fundamentalnych praw człowieka jest prawo do wolności sumienia i wyznania, ale także prawo do wychowania własnych dzieci w zgodzie z moim, a nie narzuconym mi światopoglądem. Państwo nie ma prawo ingerować w ten proces. Próba wymuszenia na szkołach katolickich zatrudniania osób, których postawy czy poglądy są jawnie sprzeczne z nauczaniem Kościoła ogranicza zaś to prawo rodziców do wychowania dzieci w zgodzie z ich własnych światopoglądem.
Nie trudno się domyśleć, że większość rodziców posyłając swoje dzieci do szkoły katolickiej chce, by ich pociechy wychowywano w zgodzie z ich własnym światopoglądem. By dziec i tak w szkole, jak i w domu otrzymywały jasny przekaz. I to nie tylko religijny, ale i moralny. Chodzi o to, by moje dzieci dowiedziały się już w szkole, jak oceniać akty homoseksualne, jak zły jest rozwód, dlaczego aborcja jest morderstwem i jak wielką wartość ma dobrowolnie przyjęty celibat. Aby ten przekaz był pełny konieczne jest jednak poza słowami, także przykład. A takiego nie może mi zagwarantować osoba jawnie deklarująca swój homoseksualizm i żyjąca wbrew nakazom wiary i moralności.
Wymuszenie na szkołach katolickich odstąpienia od wymagań wobec nauczycieli (ale i rodziców) pozbawia mnie, jako ojca możliwości wychowywania dziecka w zgodzie z moimi poglądami i przekonaniami, a zatem pozbawia mnie jednego z podstawowych moich praw. Na to zaś mojej zgody być nie może. Dlatego apeluję do premiera Donalda Tuska, by w imię liberalizmu, który wyznaje, nie pozwolił, by podstawowe prawa rodziców do wychowywania swoich dzieci było podważane przez wyznawców skrajnych ideologii.
Panie Premierze, niech nie odbiera Pan Polakom prawa do wolności sumienia! Niech karą za normalne, zdrowe poglądy nie będzie dymisja! Niech nie pozwoli Pan, by mniejszościowe, radykalne grupy feministyczne dyktowały to, jak żyć ma większość Polaków, w tym także większość Pana wyborców!
Tomasz P. Terlikowski, ojciec czwórki dzieci
Inne tematy w dziale Polityka