Logika, zdrowy rozsądek czy choćby poczucie obciachu to wartości, które są całkowicie obce postępowcom. A najnowszym tego dowodem jest nie tylko nagonka na minister Elżbietę Radziszewską prowadzona przez homoaktywistów, ale przede wszystkim oświadczenie Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Jego członkowie z oburzeniem odnieśli się do stwierdzenia pani minister, że szkoły katolickie mają prawo nie zatrudniać homoseksualistów, bowiem aktywne praktyki homoseksualne są sprzeczne ze światopoglądem katolickim… Na to dość oczywiste stwierdzenie (dla mnie tak oczywiste, że gdyby zmuszono szkoły katolickie do zatrudniania homoseksualistów, to ja bym przerzucił się natychmiast na homeschooling) odpowiedział Związek Nauczycielstwa Polskiego. – Ta wypowiedź jest skandaliczna, łamie podstawowe prawa człowieka – napisał prezes ZNP Sławomir Broniarz.
Ja jestem prosty filozof, a nie logik. Ale ze zdania tego wynika, ni mniej ni więcej, tylko tyle, że podstawowym prawem człowieka jest praca w katolickiej szkole. A to już jednak pachnie lekkim absurdem. Nie dla postępowców jednak. Oni wiedzą lepiej. I dlatego tylko czekać, jak jakiś szef Kampanii Przeciw Homofobii czy inny homoaktywista oznajmi, że podstawowym prawem dziecka (szczególnie katolickiego) jest bycie wychowywanym przez homo-nauczycieli. A wtedy dziennikarze, postępowi komentatorzy, rozmaite profesorskie głowy będą domagać się od rządu, czy od pełnomocnika równego statusu, by natychmiast wprowadził obowiązek bycia homoseksualistą dla nauczycieli w szkołach katolickich.
Niemożliwe??? Obawiam się, że coraz bardziej prawdopodobne! Jeśli tym razem lewicowcom uda się wygrać spór o minister Radziszewską, to będą następne kroki…
Inne tematy w dziale Polityka