Policja i straż miejska otrzymały informację, by przygotować się do usunięcia protestujących pod Pałacem Prezydenckim – dowiedziała się nieoficjalnie „Rzeczpospolita”.
I w istocie nie ma w tym nic zaskakującego. To polecenie jest tylko naturalną konsekwencją wojny z pamięcią o swoim poprzedniku, jaką toczy prezydent Bronisław Komorowski i jego ludzie. Usunięcie krzyża, schowanie go wraz z wystawą do budynku Pałacu Prezydenckiego, to pierwszy krok. Ale każdy, kto zna Polaków, wiedział, że to nie wystarczy, że jeśli usunie się krzyż, to obrońcy pamięci i tak będą się tam zbierać. Nie tylko w rocznicę, ale i codziennie.
Można nawet, bez obawy przesady, zapowiedzieć, że już dziś wieczorem pod Pałacem Prezydenckim zgromadzą się tłumy. I nie wątpię, że będą to ludzie z różnych stron Polski…. Władze się tego zresztą spodziewają już teraz gromadząc przed Pałacem spore siły policyjne.
Jeśli więc chce się „znormalizować sytuację” (coraz częściej słyszę takie określenie), to trzeba usunąć protestujących i otoczyć (najlepiej na zawsze) Pałac wysokim płotem, tak by nikt już nigdy nie przypominał obecnemu prezydentowi o jego poprzedniku. I, jeśli nieoficjalne informacje „Rzeczpospolitej” się potwierdzą, to taki jest właśnie plan władz. To, co mnie fascynuje to tylko odpowiedź na pytanie, jak wobec tych działań zachowa się warszawska kuria. Czy kanclerz z zadowoleniem przyjmie tę decyzję obwieszczając, że (to cytat z innej dzisiejszej wypowiedzi ks. Grzegorza Kalwarczyka), że „ulica nie jest dobrym miejscem do modlitwy”… I czy rzecznik wyda dokument, w którym weźmie na kurię część odpowiedzialność za nieodpowiedzialne i polityczne działania Kancelarii Prezydenta.
Dobrze, że choć rzecznik Konferencji Episkopatu, otwarcie stwierdził, że biskupi są zaskoczeni działaniem władzy, i że przypominają o tym, że w swoim oświadczeniu wezwali do budowy pomnika, nie tylko do schowania krzyża.
Inne tematy w dziale Polityka
