O babci, która powiesiła swojego wnuka, bo miał zespół Downa, i „nie powinien się był narodzić” – donosi dzisiaj Onet.pl. I oczywiście część ludzi złapała się za głowę, by potępić zbrodniczą babcię. Problem polega tylko na tym, że – zdecydowana większość potępiających ową starszą panią – akceptuje sytuację, w której w Polsce wydaje się ponad 300 podobnych wyroków śmierci. I to całkowicie w zgodzie z prawem.
Tak, tak. Polskie prawo pozwala bowiem, by rodzice mogli zabić dziecko, jeśli tylko jest ono odpowiednio poważnie chore. Odpowiednio poważnie, to znaczy na przykład mające Zespół Downa. „Lekarze” (cudzysłów jest tu, jak najbardziej na miejscu, specjalista, który wydaje glejt na zabijanie, czy sam zabija, traci prawo do nazywania się lekarzem) wydają dokumencik, rodzice idą do kolejnych „lekarzy”, a oni robią – mniej więcej – to samo, co babcia z obwodu czelabińskiego. Mniej więcej, bo aborcja jest zabiegiem o wiele bardziej okrutnym niż powieszenie.
I nie ma co udawać, że aborcja i morderstwo jest czymś innym, że nie ma przejścia między staruszką a „lekarzami” czy „prawodawcami”, którzy na zabijanie dzieci, tylko dlatego, że są chore się godzą. Ono istnienie. Człowiek jest człowiekiem na każdym etapie swojego rozwoju. Choroba nie odbiera mu prawa do życia nigdy, a jeśli odbiera na etapie życia płodowego, to nie ma powodów, by nie odbierała mu tegoż prawa później… Jeśli godzimy się – jako społeczeństwo, naród, państwo – na to, by „lekarze” mordowali dzieci ze względu na ich stan zdrowia, to nie mamy powodów, by potępiać babcię, która zamordowała swoje dziecko.
My godzimy się na to samo. Odmawiając zmiany prawa (to dotyczy polityków, także PiS), nie angażując się na rzecz jego polepszenia (ale to już wezwanie do każdego z nas), tak by chroniło ono każdego człowieka, przyczyniamy się do budowania kultury, w której prawo do życia mają tylko zdrowi. Innych możemy mordować. Rozrywając ich na strzępy, wieszając czy w jakikolwiek inny sposób.
Inne tematy w dziale Polityka