Prosty doktor, i to do tego o głęboko niesłusznych poglądach, nie może zrozumieć pewnych spraw i poglądów wygłaszanych przez głęboko słusznych (no poza tym jednym przypadkiem, gdy opublikował dane empiryczne o Radiu Maryja, za które zbierał cięgi przez kilka miesięcy) profesorów. Ale zawsze wydawało mi się, że i mnie i profesorów (nawet tych słusznych) obowiązują podstawowe standardy językowe. A także zdrowy rozsądek.
Ale okazuje się, że te wartości, są niezwykle mało istotne, gdy walczy się o słuszną sprawę. I dlatego profesor Ireneusz Krzemiński mógł swobodnie je porzucić, uzasadniając to, jak bardzo zacofana jest Polska, i jak strasznie musi doganiać Zachód. Dowodem na to zacofanie jest to, że dwie kobiety, aby wziąć ślub musiały się w Polsce uciec do fortelu. Na czym on polegał? „W tym przypadku zastosowanie fortelu umożliwiło to, że jedna z kobiet jest biologicznie mężczyzną” - wyjaśnił w „Fakcie" profesor Ireneusz Krzemiński.
Fortel polegał więc na tym, że żeby dwie kobiety mogły wziąć ślub, to jedna z nich musi być facetem… Hmm, żeby zrozumieć ten argument, to już trzeba być profesorem socjologii i prawdziwym autorytetem. Normalni tego nie zrozumieją.
Inne tematy w dziale Polityka