I znowu złowroga akcja „faszystów od krzyża” (by posłużyć się ciepłym i w ogóle dla nikogo nieobraźliwym określeniem reżysera Kazimierza Kutza). Teraz ta grupa wrogów Polski – przebrana za działaczy Solidarności – postanowiła wypuścić gołębie nad Pałac Prezydencki.
Nie ma co udawać, że jest to tylko niegroźna akcja posiadającej wolność grupy obywateli. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. To groźny akt nieposłuszeństwa wobec prawowicie wybranych władz, to akt odebrania legitymizacji prawnej prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu. A jakby tego było mało jest to akt męczenia zwierząt. Gołębie muszą zostać przywiezione pod Pałac w klatkach, a potem zostać wypuszczone na powietrze w centrum miasta, gdzie do ich niewielkich ptasich płucek mogą się dostać spaliny. Już tylko te dwie rzeczy powinny skłonić do działania Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.
Ale to nie wszystko. Do pracy zabrać się powinien także konserwator zabytków. Trzeba bowiem mieć świadomość, że gołębie mogą zabrudzić fronton wspaniałego zabytkowego Pałacu Namiestnikowskiego, a co gorsza narobić także na pomnik księcia Józefa (który bądźmy szczerzy jest – co właśnie sobie uświadomiono – za bardzo schowany i dlatego trzeba go przesunąć ku przodowi, tak by zajął miejsce krzyża). A to są już rzeczy niedopuszczalne. Dlatego konserwator powinien zabronić wypuszczania gołębi w tym miejscu.
I wreszcie sprawa ostatnia. Znając okrucieństwo „faszystów spod krzyża” nie jest jasne, czy nie sięgną oni po metody ostateczny. I czy nie naszprycują biednych gołębi jakimś środkami, które sprawią, że gołębie przemienią się w okrutne ptaki atakujące niewinnych pracowników kancelarii. Takiej możliwości nie da się wykluczyć. I dlatego sądzę, że do walki z tak naszprycowanymi gołębiami powinny wkroczyć stosowne służby. BOR ma, mam nadzieję, snajperów, którzy rozstrzelają „kaczystowskie gołębie” zanim te ostatnie zaatakują ludzi pokoju i dialogu.
Inne tematy w dziale Polityka