Takie pytanie zadał mi ostatnio pewien ksiądz z Wileńszczyzny. I odpowiedział: wszystkim, bo pies szczeka na obcych i łasi się do swoich, a PO łasi się do obcych a szczeka na swoich.
Mocne zdanie! Ale, jak się patrzy na sprawy z Wilna, to jest ono jak najbardziej prawdziwe. Ostatnio prezydent Komorowski odwiedził Litwę, spędził tam urlop, spotkał się z prezydent Litwy Dalią Gribauskaite, i nawet zebrał pozytywne opinie litewskich gazet (czym zachłystywały się polskie media). Ciekawe jednak, że nie spotkał się z Polakami z Wileńszczyzny, nie miał czasu, by z nimi porozmawiać, by posłuchać, jakie mają oni problemy.
A miałby czego słuchać. Wielu z Polaków czuje się zdradzonych przez Polskę (jeden z nich mówił mi wprost: Polska była zdradzona przez Francję i Wielką Brytanią, a mimo to zdradza swoich rodaków), pozostawieni samymi sobie, tylko po to, by relacje z Litwą się nie ochłodziły. A Litwa… Litwa w tym czasie karze mandatami kierowców autobusów, którzy obok tabliczek z napisami litewskimi miast (także w Polsce), do których jadą wystawiają tabliczki polskie. Nie oszczędza także nielicznych restauratorów w Wilnie, którzy mając świadomość, że większość turystów w tym mieście jest z Polski, ułatwia im życie napisami po polsku (obok obowiązkowych, co jasne napisów po litewsku). Nadal nie mamy także prawa do zapisywania polskich nazwisk po polsku.
Nasze władze działają według zasady, jakie to ma znaczenie, skoro nas chwalą w litewskich gazetach… I łaszą się do obcych, lekceważąc swoich.
Inne tematy w dziale Polityka