To, co już teraz widać nie pozostawia najmniejszych wątpliwości. Władze Warszawy, ale i prezydent-elekt (który nie robi nic, by przerwać żenujący spektakl zapoczątkowany jego wypowiedzią dla „Gazety Wyborczej”) robią wszystko, by doszło do zwarcia, awantury czy walki o krzyż. Kordon Straży Miejskiej, wzmocniona ochrona BOR – wszystko to nie pozostawia wątpliwości, że niestety zdecydowano się tak zagrać na emocjach osób stojących pod Pałacem Prezydenckim, by je sprowokować.
I to w sytuacji, gdy wszyscy zdają sobie sprawę, z jak wielkimi emocjami mamy do czynienia w tej sprawie. Ludzie, którzy stoją przed Pałacem Prezydenckim są głęboko przekonani (i w tym momencie nie ma najmniejszego znaczenia, czy mają rację czy nie), że walczą o krzyż, o wiarę, o pamięć, i o Polskę. Od tygodni media przedstawiają ich jako grupkę oszołomów, którzy powinni być w psychiatryku, a autorytety oskarżają o fobie, problemy ze sobą i frustracje. A oni to słyszą i jeszcze mocniej się nakręcają. Postawienie naprzeciwko nich kordonu służb tylko te emocje wzmocni.
Szczególnie, że wielu z ludzi, którzy teraz stoją pod Pałacem Prezydenckim pamięta czasy, gdy służby (w innych mundurach) pałowały ludzi, którzy bronili krzyża. I nie ma znaczenia, że państwo się zmieniło. Emocje nie zawsze poddają się racjonalnej analizie. A do tego racjonalności i roztropnego działania trzeba domagać się od służb, a nie od ludzi działających w wielkich grupach.
Jeśli więc stawia się naprzeciwko tak emocjonalnie nastawionej grupy kordony, to ewidentnie prowadzi się do wzmocnienia emocji. Są tylko dwa możliwe wytłumaczenia takiego działania: albo jego autorzy są kretynami, którzy nie mają zielonego pojęcia o swojej robocie, albo ich mocodawcy chcą rozwałki i afery. I obawiam się, że niestety prawdziwa jest ta druga odpowiedź. Władzom Warszawy, ale i państwa zależy na tym, żeby coś się pod Pałacem wydarzyło, żeby komuś puściły nerwy, i by zachował się niegodnie. Dzięki temu będzie można później, przez tygodnie, z emfazą mówić o anarchii, ciemnocie, co to się przeciwstawia Kościołowi, i masie, która walczy krzyżem... óźniej z emfazą będzie się mówiło o anarchii, ciemnocie, co to się przeciwstawia Kościołowi, i masie, która walczy krzyżem...
Prawda jest jednak taka, że jeśli do takich wydarzeń dojdzie, to odpowiedzialność na nie ponosić będzie prezydent-elekt, a także służby miejskie (pod wodzą prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz). To oni bowiem zamiast postawić najpierw tablicę, a później w spokoju przenieść krzyż zdecydowali się na działania na chybcika, ewidentnie w celu promowania zapomnienia. To oni także autoryzują takie, a nie inne działania służb miejskich i BOR. I narażają, dla własnego, krótkoterminowego interesu partyjnego, autorytet krzyża.
Inne tematy w dziale Polityka