Wciąż jeszcze nie mogę się skupić na normalnej pracy. Dziś wprawdzie pisałem jakiś zamówiony już dawno tekst, ale wciąż zaglądałem w sieć. I znalazłem tam kilka dobrych wieści, którymi warto się podzielić. Na pociechę, choć część z nich odnosi się do katastrofy.
Zacznę od Interfaksu. Tam znalazłem wiadomość, że pilot prezydenckiego Tu-154, gdy miał już świadomość, że za chwilę zginie - zaczął się modlić. Czyli zrobił to, czego każdemu z nas życzę w chwili umierania.
Druga wiadomość umknęła mi wcześniej. Ale warto przypomnieć, że o modlitwie za poległych pod Smoleńskiem i ich rodziny zapewnili prawosławni patriarchowie Moskwy i Aleksandrii.
"Przebywając z braterską wizytą w starożytnej ziemi aleksandryjskiej, z bólem w serci dowiedzieliśmy się o śmierci w katastrofie prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego, jego żony Marii, a także ważnych postaci państwa i zwykłych obywatelii Polski.
W imieniu wszystkich wierzących Rosyjskiej i Aleksandryjskiej Cerkwi Prawosławnej przekazujemy Panu [kondolencje skierowane były do Marszałka Komorowskiego) i całemu narodowi polskiemu wyrazy głębokiego współczucia w związku z tą straszną tragedią. Szczerze towarzyszymy Wam w smutku z powodu tych, którzy zginęli. Wszechmiłościwy Bóg niech napełni pokojem ich dusze na niebieskich przestrzeniach i niech obdaruje ich bliskich siłami, aby przeżyli oni gorycz straty.
Upadek samolotu miał miejsce niedaleko od Katynia - miejsca wspólnego bólu narodów rosyskiego i polskiego. Od tego dnia wspomnienie tysięcy zamordowanych w katyńskim lesie będzie nierozerwalnie związane z pamięcią o wszystkich pasażerach rozbitego samolotu.
W tym bolesnym czasie zanosimy przed Boga modlitwy o to, by obdarował Was mętem, pomocą i umocnieniem z wysoka.
Teodor II, patriarcha Aleksandrii i całej Afryki
Cyryl, patriacha Moskwy i Wszechrusi"
I trzecia wiadomość z zupełnie innej beczki.
Miała być kolejna afera. Tym razem w Meksyku Biedna 11-latka w ciąży miała zabić swoje dziecko, a feministki i inni aborcjoniści mieli wykorzystać jej historię do promowania aborcji. Nic jednak z tego nie wyszło, bo dziewczynka po prostu wie, kogo nosi w swoim łonie. - Nie chcę aborcji, bo wiem, że w moim łonie rozwija się życie - uzasadniała swoją decyzję dziewczynka. A jej słowa potwórzyli dziennikarzom opiekujący się nią lekarze.
Może to tematy do modlitwy lub refleksji?
Inne tematy w dziale Rozmaitości