Miałem skomentować wydarzenia wokół filmu o "gienerale" Wojciechu Jaruzelskim żartobliwie. Przedstawić propozycję programów dopuszczalnych przez autorytety. "Ludzie honoru. Dylematy moralne Kiszczaka i Jaruzelskiego", "Obawy bezpieczniaków, czyli jak Solidarność prześladowała pracowników bezpieki", "Zabił się sam - film o Grzegorzu Przemyku".
Ale po przeczytaniu kilku wywiadów z Jaruzelskim i zapoznaniu się z atakiem na kierownictwo TVP ochota do żartów zupełnie mi przeszła. A powód jest dość oczywisty. Otóż mam dzieci (wiem, że to sprawa znana). I chciałbym, żeby one w przyszłości, kiedy wejdą już w przestrzeń życia społecznego wiedziały, co jest dobre, a co złe, co jest zdradą narodu, a co służbą mu, co jest godne, a co nie. A żeby to wiedziały, to – poza koniecznym wychowaniem w domu – przydaje się do tego atmosfera społeczna, debata, w której pewne postawy są potępiane, a pewne czczone. W kraju, w którym bardziej ceni się dobre samopoczucie katów, niż pamięć o ofiarach, nie będzie łatwo ukazać dzieciom, że honor, prawość, sprawiedliwość i wierność interesom narodowym jest więcej warta, niż zaprzaństwo, zdrada i służba obcym mocarstwom. Gdy będę im opowiadał, że generał Nil był bohaterem, podobnie jak żołnierze wyklęci, wtedy moje dzieciaki – idąc za wychowaniem szkolnym czy debatą publiczną – zawsze będą mogły mnie zapytać (mam nadzieję, że tego nie zrobią): "tato, w takim razie dlaczego nigdy nie ukaraliśmy, jako państwo, tych, którzy ich mordowali? Dlaczego pierwszym prezydentem III RP był facet, który całe dorosłe życie służył obcemu mocarstwu? I dlaczego, gdy mówi się o nim prawdę, na głowy mówiących, sypią się gromy?"
Znam oczywiście odpowiedź na ich pytania. Wiem, że powodem jest mit polityczny i historyczny, który legł u podstaw III RP, a także fundujący go moralny nihilizm. Jego sztandarowym przykładem jest słynny tekst Adama Michnika i Włodzimierza Cimoszewicza, którzy w 1995 roku przekonywali, że nie sposób odpowiedzieć na pytania: „kto, uwzględniając rzeczywistość podzielonej wtedy Europy, miał więcej racji? Czy ci, którzy zauroczeni komunizmem naiwnie chcieli budować lepszy świat i z upływem czasu coraz mocniej musieli zamykać oczy, by nie dostrzec zbrodni? Czy ci, którzy wybierali beznadziejny zbrojny opór? Czy wreszcie ci najliczniejsi, którzy w warunkach, w jakich przyszło im żyć, chcieli zachować w swoim życiu jak najwięcej normalności, pracowali, budowali szpitale i szkoły, uczyli się i uczyli innych, tworzyli filmy, pisali książki” - pytali obaj panowie w tekście „O prawdę i pojednanie”.
Problem polega tylko na tym, że to akurat wiadomo. Moralna ocena może być tylko jedna. Rację mieli ci, którzy oddawali życie za Polskę, albo żyli dla niej, pomimo systemu sowieckiego. Nie mieli zaś moralnej racji ci, którzy wiernie wykonywali polecenia Moskwy, denuncjowali przyjaciół, przeprowadzali antysemickie czystki czy wyrywali paznokcie całkowicie niewinnym czasem osobom. Tu nie może być wątpliwości. Ocena moralna może być tylko jedna. Jeśli ktoś jej odmawia, w imię jakichś politycznych racji, to jest zwyczajnym moralnym nihilistą, działającym na szkodę długofalowych interesów państwa i narodu. W zdrowym państwie i normalnym narodzie bowiem, ostre oceny zdrady są konieczne. Bez nich rozmowy się świadomość dobra i zła, odpowiedzialności i jej braku nie da się zbudować suwerennego, skupionego na własnych, a nie cudzych interesach państwa.
Jeśli zatem chcemy, by nasze państwo było silne i nie chcemy, żeby nasze dzieci zadawały nam takie pytania powiedzmy stop ofensywie nihilistów w togach moralistów. Bez odzyskania prawa do mówienia i oceniania przeszłości nie wywalczymy bowiem prawa do godnej przyszłości. Bez wywalczenia prawa do moralnego oceniania zdrajców, nigdy nie zbudujemy silnego, niezależnego i suwerennego państwa, w którym prawo będzie znaczyło prawo. A nasze dzieci skażemy na życie na piaskach moralnego nihilizmu.
PS. Wiem, że to sieriozny tekst. I pozbawiony poczucia humoru. Ale gdy chodzi o przyszłość moich dzieci nie wolę wykazać się jego brakiem, niż głupkowatym optymizmem, który pomija najważniejsze problemy.
Inne tematy w dziale Polityka