Gdyby ktoś już zapomniał afera hazardowa zaczęła się od tego, że dwóch ważnych polityków PO miało zaskakujące kontakty z przedstawicielami branży hazardowej. Jeden z nich rozmawiał z nim nawet na cmentarzu. Inni równie ważni politycy (w tym sam Najwyższy Donald Tusk) mogą zaś być zamieszani w krycie tych kontaktów. Ale Komisja, która ma się zająć tą sprawą zamiast badać niejawne powiązania panów Chlebowskiego i Drzewieckiego, czy udział premiera w tuszowaniu sprawa zajęła się, a jakże, zbadaniem, czy aby na pewno rząd PiS odpowiednio czuwał nad ustawą. A dzięki temu poseł Sekuła mógł oznajmić, że nieodpowiednio i odkrycie to uznać za niezwykle ważny przełom w pracach komisji.
- ... z samego przesłuchania Wassermanna jestem bardzo zadowolony. Dowiedzieliśmy się to, czego nie było z dokumentach. Np. że za rządów PiS służby specjalne nie kontrolowały przebiegu prac nad ustawą hazardową. To dla mnie duże zaskoczenie. A jeszcze bardziej byłem zaskoczony, gdy się dowiedziałem, że pan Wassermann nie miał pojęcia o korespondencji między premierem Jarosławem Kaczyńskim, wicepremierem Przemysławem Gosiewskim a szefem CBA Mariuszem Kamińskim w sprawie lobbingu wokół ustawy hazardowej. Z tego wynika, że organy państwa nie prowadziły skoordynowanej kontroli hazardu i legislacji w tej sprawie. I dowiedziałem się, że pan Wassermann był wyłączony z działań antykorupcyjnych wokół legislacji związanej z hazardem. To bardzo ważne ustalenia - mówił Sekuła "Gazecie Wyborczej".
Idąc dalej tropem tych odkryć już teraz można napisać raport komisji hazardowej. A najlepiej ze trzy raporty (wszystkie posłów PO, skoro PiS nie jest w komisji potrzebny), by pokazać jak bardzo pluralistyczną i otwartą na krytykę partią jest nasza Platforma.
A oto i owe trzy projekty.
Raport wersja I
Po długiej i trudnej pracy, sabotowanej przez posłów opozycyjnego Prawa i Sprawiedliwości, którzy chcieli zatrzeć ślady swoich brudnych działań, udało się ustalić, że w spotkaniach na cmentarzu i w rozmowach telefonicznych wcale nie brali udziału posłowie Drzewiecki i Chlebowski. W istocie pod nich podszywali się posłowie (i posłanki) Zbigniew Wasserman i Beata Kempa. W spisku uczestniczyli także, podszywający się pod pana Ryszarda Sobiesiaka i innych przedstawicieli branży agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego w tym uwodzący nasze posłanki agent Tomek. Cała sprawa była więc od początku do końca sfingowana przez wrogie służby i kierowana przez braci Kaczyńskich, którzy za jej sprawą chcieli powrócić do władzy i zniszczyć słabą polską demokrację.
Podpisał Sławomir Neumann
Raport wersja II
Wielotygodniowe, wielogodzinne i niezwykle wyczerpujące przesłuchania, w których wciąż próbowali przeszkadzać nieodpowiedzialni posłowie opozycji, doprowadziły nas do całkowicie jednoznacznych wniosków: panowie Chelbowski i Drzewiecki byli "śpiochami" podesłanymi przed laty do PO przez wrogie jej Prawo i Sprawiedliwość. Przez lata ukrywali się oni wśród nas ukrywając swoje realne zamiary, ale na sygnał dany przez Jarosława Kaczyńskiego przebudzili się i zaczęli kompromitować Platformę i rząd. W akcji ten uczestniczyli ramię w ramię z tajnymi policjami IV RP, czyli z CBA.
Podpisał Jarosław Urbaniak
Raport wersja III
Wydarzenia z cmentarza czy rozmowy telefoniczne, które opublikowały sprzedajne media, w istocie nigdy nie miały miejsca. A dokładniej, jak się udało ustalić po wielotygodniowym śledztwie, miały miejse, ale w czasach poprzedniego rządu. To zatem nie Mirosław Drzewiecki i Zbigniew Chlebowski, ale Zbigniew Ziobro i Przemysław Gosiewski rozmawiali na cmentarzach, a Mariusz Kamiński pilnował, by sprawa nie wyszła na jaw. W krycie zamieszany był równiez Zbigniew Wasserman oraz Beata Kempa, a wszystkie tropy tej sprawy prowadzą aż do Jarosława Kaczyńskiego, a nawet do Pałacu Prezydenckiego.
Podpisał Mirosław Sekuła
Wydaje się wam to przesadzone? Może. Ale zapewniam, że znaleźliby się "dziennikarze i publicyści", którzy z pełnymi oburzenia głosami potępiliby PiS za stworzenie spisku i zapewniali, że PO jest jedyną naszą nadzieją na obronę przed faszyzmem. Nie ma bowiem takiego absurdu, którego salon nie kupi, byle tylko chronić siebie i swoich interesów.
Inne tematy w dziale Polityka