Katarzyna Wiśniewska - to niewątpliwie cenny narybek dla "Gazety Wyborczej". Niewiasta ta została przez liderów środowiska oddelegowana do pracy na odcinku kościelnym i dzielnie wywiązuje się ze swojego zadania. Atakuje biskupów za wierność ortodoksji, wyśmiewa katolickie media za to, że pozostają wierne nauczaniu papieży i Kościoła i nieustannie stara się sprawić, by katolicy nawrócili się na michnikowszczyznę. A jeśli tego nie robią - to rusza jak taran do boju. Nie licząc się z logiką czy znaczeniem słów.
I nie inaczej jest w dzisiejszej "GW", gdzie Wiśniewska
wzięła na cej najnowszy numer "Frondy", a w nim mój tekst o saskiej recydywie. "Nie wie tego jeszcze żaden historyk, ale publicysta Tomasz Terlikowski owszem. Otóż przyszłe pokolenia tak będą mówić o rządach Platformy: "Za premiera Tuska jedz, pij i nie drażnij Ruska" (alternatywnie: "ciesz się z Buzka")" - zaczyna swoje spotkanie z moim tekstem recenzentka. I od razu wtopa (rozumiem słuszność sprawy, ale czasem trzeba pomyśleć zanim się coś napisze). Pani (a raczej panna) Kasia uznała, że od snucia wizji przyszłości i oceny teraźniejszości są historycy... A tak jednak nie jest!
Ale mniejsza z tym. O wiele istotniejsze jest to, że pani (a raczej panna) Kasia w ogóle zauważyła "Frondę" i jej okładkę. Zastanawiające jest tylko, że zamiast zająć się innym tekstem o Mojżeszu z Czerskiej, wybrała bezpieczniejszy tekst o Tusku. I wytoczyła przeciw niemu armaty. To bez wątpienia zwiększy kwartalnikowi sprzedaż (tak jak zwiększył sprzedaż wywiadu z ks. Chrostowskim histeryczny atak arcybiskupa Życińskiego i wspomnianej już Katarzyny Wiśniewskiej) i pozwoli mu dotrzeć do większej ilości czytelników.
Spieszę też donieść pannie Katarzynie, że jej marzenia o powołaniu uniwersytetu (wprawdzie nie mojego imienia) są coraz bliższe. Na razie portal i kwartalnik "Fronda" uruchamiają cykl seminariów pod hasłem "Przetaczamy elitom krew". Poprowadzą je m.in. Jan Filip Staniłko, Cezary Mech (demografia a ekonomia), Piotr Kaznowski, Rafał Tichy (znakomite seminarium o mistykach chrześcijańskich) czy ja (mówić będę o bioetyce katolickiej, która - według mnie - jest najbardziej spójnym i bezpiecznym dla ludzkości systemem moralnym). Zapisy wciąż trwają. I nie ukrywam, że mam nadzieję, że ten cykl (drugi już) nie tylko nie będzie ostatnim, ale stanie się podstawą czegoś bardziej trwałego i zinstytucjonalizowanego. Mam świadomość, że dla panny Kasi to groźna zapowiedź. I wierzę, że uda się nam ją zrealizować.
Inne tematy w dziale Polityka