Wanda Nowicka, od lat propagująca zabijanie nienarodzonych, nie ustaje w atakach na Kościół i inicjatywy, których celem jest ratowanie życia ludzkiego. A najnowszym tego przykładem jest wypowiedź dla "Trybuny", w której aborcjonistka skrytykowała inicjatywę "okien życia", dzięki którym udaje się uratować noworodki. – Nie mam na to żadnych dowodów, ale coraz częściej mówi się, że celem ubocznym może być obrót dziećmi do adopcji. Dziecko jest towarem niezwykle chodliwym i takie zagrożenie może istnieć – podreśliła w wypowiedzi dla postkomunistycznej gazety.
Ten typ wypowiedzi stanowi absolutne kuriozum z punktu widzenia standardów dziennikarskich. Wanda Nowicka nie ma dowodów, ale słyszała, że siostry zakonne handlują dziećmi... Nie jest tylko jasne komu je sprzedają, a może na co przerabiają. Ale autora tekstu (redaktora i redaktora prowadzącego) w ogóle to nie rusza. Oni kupią wszystko byle tylko przyłożyć Kościołowi. I przekonać kobiety, że zabicie swojego dziecka (narodzonego czy nie) jest lepsze niż jego przekazanie siostrom zakonnym, które zaopiekują się nim i przekażą je do adopcji.
Czytając takie teksty trudno sobie nie zadać pytania, o co chodzi ich autorom (ale takze autorom takich wypowiedzi). A posługując się metodą zaczerpniętą z "Trybuny" można to zrobić w sposób następujący: "nie mam na to dowodów, ale coraz częściej mówi się, że celem Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, a także "Trybuny" (d. Ludu) może być zabicie jak największej ilości dzieci", albo jeszcze mocniej "nie mam dowodów, ale mówi się, że szefowa Federacji na wieść o każdy zabitym nienarodzonym dziecku funduje sobie lody i koniak"... I szczerze mówiąc takie insynuacje (bo tak trzeba określić takie zdania) są mocniej uzasadnione stylem działania organizacji Wandy Nowickiej, niż sugestie, że siostry zakonne handlują dziećmi.
Inne tematy w dziale Polityka