Tomasz P. Terlikowski Tomasz P. Terlikowski
668
BLOG

Wąska dróżka

Tomasz P. Terlikowski Tomasz P. Terlikowski Polityka Obserwuj notkę 49

 Nie jestem obrońcą homoseksualistów, ani gejowskim lobbystą (co każdy czytelnik moich tekstów zapewne już zauważył). Nie uważam, żeby "hate crime" czy homofobia miały być jakoś szczególnie karane. A jednak wyrok szczecińskiego sądu, który ukarał kobietę za określenie sąsiada "pedałem" nie budzi we mnie wściekłości, ani chęci polemiki. Suma odszkodowania jest wprawdzie zbyt wysoka, a wyrok wpisuje się w dość niebezpieczną dla wolności słowa i religii polityczną poprawność, ale nie zamierzam umierać za prawo do nazywania kogoś "pedałem".

 
A stanowisko takie wcale nie wypływa z politycznej poprawności czy homofilii, a z Katechizmu Kościoła Katolickiego. Ten ostatni uznając akty homoseksualne za grzeszne, bierze niezwykle jednoznacznie w obronę godność osób homoseksualnych. "Pewna liczba mężczyzn i kobiet przejawia głęboko osadzone skłonności homoseksualne. Skłonność taka, obiektywnie nieuporządkowana, dla większości z nich stanowi trudne doświadczenie. Powinno się traktować te osoby z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji" - głosi Katechizm. I trudno nie zadać pytania, jak wyzywanie kogoś od "pedałów" pogodzić z szacunkiem, współczuciem i delikatnością?
 
Chrześcijanie od zawsze potępiali grzech, a nie grzesznika. Akty homoseksualne, podobnie jak inne grzechy (a św. Paweł obok homoseksualizmu wymienia także np. obmowę), mogą i powinny budzić w nas odrazę moralną; ludzie jednak pozostają naszym braćmi i jako takim winni jesteśmy im miłość (w chrześcijańskim rozumieniu tego słowa). Nie oznacza ona akceptacji ich grzechu (jeśli go popełniają), ale akceptację ich samych, wraz z przypadłością jaka ich dotknęła. Piętnowanie grzechu (a w ten sposób usprawiedliwia się często ostre terminy) nie oznacza prawa do naruszania godności czy wyzywania innych. Istnieją inne niż "pedał" słowa na określenie homoseksualisty, i można ich swobodnie używać. 
 
Określanie kogoś mianem "pedała" nie szczególnie pomaga też w tym, co jest celem katolika, czyli w nawracaniu homoseksualistów i pomaganiu im w zmaganiu się z ich przypadłością. Jeśli rzeczywiście chcemy pomóc osobom homoseksualnym, jeśli pragniemy nawrócić ich do Boga, albo pomóc w trwaniu w trudnych zmaganiach o zachowanie czystości (a kto w tej kwestii jest zupełnie bez grzechu niech rzuci kamieniem) - to wyzywanie ich jest ostatnią rzeczą, jaką powinniśmy robić. O wiele lepiej skupić się na modlitwie, rozmowie, argumentacji - zawsze z zachowaniem świadomości ludzkiej godności rozmówcy, której nie narusza grzech. 
 
Taka droga nie jest prosta. Z jednej strony trzeba jasno głosić doktrynę, walczyć z próbami niszczenia rodziny, destrukcji małżeństwa czy promowania działań sprzecznych z godnością człowieka, a z drugiej kochać grzeszników i dostrzegać w nich  nie "pedałów", a "umiłowane dzieci Boże". Nigdzie jednak nie jest powiedziane, że chrześcijaństwo jest proste. Już Ewangelia głosiła, że droga do Królestwa jest wąska. A można z niej zboczyć zarówno promując homoseksualizm, jak i ciskając obelgami w tych, którzy są wystarczająco dotknięci swoją egzystencjalną sytuacją.

Chrześcijański konserwatysta Tomasz Terlikowski Utwórz swoją wizytówkę A oto i moje dzieła :-) Apel ATK ws. CBA

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (49)

Inne tematy w dziale Polityka