Jane Roe (Norma McCorvey), za której sprawy przyczyną zalegalizowano w Stanach Zjednoczonych zabijanie nienarodzonych, od wielu już lat próbuje odkupić swoją winę, walcząc o prawo do życia dla najsłabszych. McCorvey odważnie sprzeciwia się tym wszyskim, którzy uznają, że zabicie człowieka może być prawem innego człowieka. I nie obawia się ani policji, ani sądów, wiedząc, że ponad prawem ludzkim istnieje jeszcze Sędzia, który za dobro nagradza, a za zło karze. Sędzia, dla którego nie jest usprawiedliwieniem, że prawo państwowe na coś pozwalało.
Ostatnio McCorvey dała tego świadectwo podczas przesłuchania przed komisją senacką Soni Sotomayor, proaborcyjnej i uważającej się za katoliczkę kandydatki na sędziego Sądy Najwyższego. Norma McCorvey, w czasie procedury przesłuchania, głośno krzyczała do sędziny, że myli się w kwestii aborcji. I od razu interweniowała policja senacka, która aresztowała ją i trzech innych protestujących.
Jej postawa (a także nawrócenie na katolicyzm) jest dowodem na to, że nie ma ludzi straconych dla Boga i cywilizacji życia, że nie ma miejsca, z którego nie da się powrócić do Boga i ludzkich standardów moralnych. Potrzebna jest tylko modlitwa ludzi dobrej woli. Taka modlitwa konieczna jest także w Polsce, bo i u nas możliwy jest cud nawrócenia aborcjonistów: Wandy Nowickiej, Piotra Pacewicza, Izabelli Jarugi-Nowackiej czy Manueli Gretkowskiej. Oni wciąż jeszcze mają szansę odkupienia swoich win. A zadaniem ludzi wierzących jest im w tym pomóc. Nie tylko przez słowa, ale i modlitwę.
Inne tematy w dziale Polityka