Deklaracja Kongregacji Nauki Wiary opublikowana przez "L'Osservatore Romano" jednoznacznie pokazała, że w sporze o ekskomunikę lekarzy i rodziców brazylijskiej dziewięciolatki, którą zmuszono do zabicia bliźniaków, rację miał arcybiskupa Jose Cardoso Sobrinho, a nie przewodniczący Papieskiej Akademii Życia abp Rino Fisichella. "Formalna współpraca w dokonaniu aborcji stanowi poważne wykroczenie. Kościół za takie przestępstwo przeciwko życiu ludzkiemu przewiduje kanoniczną karę ekskomuniki" – przypomniała w specjalnym oświadczeniu Kongregacja Nauki Wiary.
Cała sprawa zaczęła się kilka tygodni temu. Nie będę jej tu streszczał, bo opisywałem ją szczegółowo na swoim
blogu. Istotne jest jednak, że po - pełnym nieścisłości faktograficznych, ale i błędnych poglądów teologicznych, artykule abp Fisichelli - zaprotestowali nie tylko duchowni z Brazylii, ale także 27 z 46 członków Papieskiej Akademii Życia. To oni poprosili - w specjalnym liście - swojego zwierzchnika o sprostowanie błędnych opinii. Arcybiskup odmówił. Wówczas zwrócili się do prefekta Kongregacji Nauki Wiary, abp Williama Levady. Jednak i on nie uznał za stosowne, bronić niezmiennego nauczania Kościoła w sprawie obrony życia. Sygnatariusze zwrócili się więc jeszcze wyżej, do sekretarza stanu kard. Tarcisio Bertonego, na którego zamówienie powstał tekst abp Fisichelli. Dossier z informacjami na temat całej sprawy trafiło także do Benedykta XVI. I to on miał wydać polecenie, by sprawę ostatecznie wyjaśniono.
I tak się stało. Szkoda tylko, że wcześniej, przez nieodpowiedzialne zachowanie abp Fisichelli, a także niechęć do jasnego wypowiedzenia nauczania Kościoła przez ludzi do tego powołanych (w tym prefekta Kongregacji Nauki Wiary), powstało wrażenie, jakby Kościół wycofywał się ze swojego nauczania w sprawie życia. Tym większa chwała dla tych, którzy katolickiej wiary bronili za wszelką cenę: dla abp Sobrinho (przeniesionego w międzyczasie na emeryturę), dla jego duchownych i dla 27 członków Papieskiej Akademii Życia).
Inne tematy w dziale Polityka