Benedykt XVI zdecydował się na ułatwienie procedur przenoszenia kapłanów do stanu świeckiego. Teraz większą rolę będą mieli tu do odegrania biskupi, którzych papież wezwał do usuwania ze stanu kapłańskiego duchownych łamiących zasadę celibatu. Rozmawiałem dzisiaj o tym z ojcem Jackiem Prusakiem, i gdy podkreśliłem, że to świetny pomysł, by - przynajmniej do momentu wychowania dziecka, które się w relacji kapłana z kobietą pojawiło - pozbawiać takiego mężczyznę możliwości sprawowania posługi i nakazywać mu wychowanie dziecka usłyszałem, że zbyt dużą wagę przywiązuje do prawa, a przecież nie można zmusić mężczyznę, by został ojcem.
I niby jest to prawda. Problem polega tylko na tym, że księża, którzy mają dzieci do niczego nie byli zmuszani. Seks (jeśli nie jest to gwałt) zazwyczaj jest dobrowolny. A osoby, które się na niego decydują wiedzą chyba, że w jego efekcie mogą zostać rodzicami. I księża, którzy decydują się na złamanie zasady celibatu też to wiedzą. A do tego oni już są (jeśli ich partnerka jest w ciąży) ojcami, problemem jest tylko to, czy zechcą podjąć odpowiedzialność z tym związaną.
Jeśli nie chcą, to niestety już samo to eliminuje ich z możliwości skutecznej i godnej posługi kapłańskiej. I to nie z przyczyn prawnych, ale tożsamościowych. Dojrzały mężczyzna, który zostaje ojcem robi wszystko, by móc wychować swoje dziecko, i by pozwolić mu na normalne i godne życie. Jeśli tego nie robi, to trudno go określić dojrzałym, odpowiedzialnym mężczyzną. Jest raczej gówniarzem, który nie potrafi i nie chce brać odpowiedzialności za swoje czyny. I podobnie trzeba ocenić księdza, który nie chce być ojcem dla swojego dziecka. Jest niedojrzałym chłopaczkiem, który właśnie zorientował się, że seks rodzi odpowiedzialność. A niedojrzałość jest jedną z cech, która automatycznie dyskredytuje kapłana, sprawia, że często jego święcenia okazują się nieważne.
Co więcej trudno nie zadać pytanie, jak ktoś kto zostawia swoje dziecko, kto odmawia wzięcia odpowiedzialności za swoje decyzje i za ludzi, którzy powstali wskutek jego działań, może brać odpowiedzialność za życie wieczne świeckich? Jak ktoś, kto nie chce być ojcem doczesnym, może zostać ojcem duchowym? Wiele wskazuje na to, że jest to niemożliwe!
Inne tematy w dziale Polityka