Tomasz P. Terlikowski Tomasz P. Terlikowski
76
BLOG

Standardy bantustanu

Tomasz P. Terlikowski Tomasz P. Terlikowski Polityka Obserwuj notkę 43

 "Gazeta Wyborcza" od zawsze szczyci się tym, że jest jedną z sił modernizujących Polskę, że opowiada się za państwem prawa, społeczeństwem obywatelskim, liberalną demokracją. Tyle tylko, że fakty (a konkretniej teksty proponowane przez jej czołowych dziennikarzy, zwanych niekiedy "cynglami") są sprzeczne tymi deklaracjami. Najnowszym tego przykładem jest tekst Agnieszki Kublik "Prezydent stawia na Farfał TV".

 
I wcale nie chodzi mi (choć to bardzo istotne z dziennikarskiego punktu widzenia) o wciąż powracające pomówienia na temat Farfała (były neonazista - to jednak bardzo poważne oskarżenie), przy całkowitym pomijaniu przeszłości komunistyczno-neostalinowskiej jego współpracowników z Samoobrony. Ale o model stanowienia prawa i prowadzenia debaty publicznej, jaki proponowany jest przez czołowe pióro "GW". Model niewiele mający wspólnego z nowoczesnym (czy jakimkolwiek innym) państwem prawa, a jeszcze mniej z demokracją.
 
Pani Kublik proponuje bowiem, by nie zajmować się tym, czy prawo jest dobre czy złe (a w tym konkretnym przypadku chodzi tu o wąskie rozumienie zgodności prawa z konstytucją), ale tym komu ono będzie służyć. Odesłanie ustawy do Trybunału Konstytucyjnego, by ten sprawdził na ile płody geniuszu posłów PO, PSL i SLD (a wielu ekspertów podkreśla, że ustawa jest do bani) jest zgodna z konstytucją nie jest zatem normalną procedurą, do której prezydent ma nie tylko prawo, ale którą powinien stosować, ale skandalicznym przedłużaniem obecnego stanu rzeczy na Woronicza. "A ten - oznajmia Kublik - jest tragiczny". I dlatego niezależnie od tego, czy ustawa jest dobra czy zła ma wejść w życie, bo już dość obecności w TVP ludzi, którzy nie akceptują Traktatu Lizbońskiego, są narodowcami, a nie Europejczykami (choć akurat pan prezes Rudomino, to ma dość internacjonalistyczną przeszłość, więc zapewne będzie mógł zostać, o nim zresztą Agnieszka Kublik  nie wspomina, więc nie jest do odstrzału). Jednym słowem mamy stanowić prawo  nie po to, by było dobre, ale po to, by służyło naszej stronie. Jak w afrykańskich bantustantach.
 
Zabawne jest także "wyborcze" rozumienie debaty publicznej. Otóż prawdziwa debata publiczna oznacza, że podajemy tylko te informacje i te interepretacje, które zgodne są z naszymi. I tak o Traktacie Lizbońskim można mówić tylko dobrze, o Ganleyu tylko źle (wiadomo, cóż może być dobrego z Irlandii, która już dwa razy odrzuciła znakomite pomysłu brukselskich biurokratów), a o Libertasie tylko z uśmiechem pogardy i lekkiego zażenowania, że występuje u nich nasz europejski symbol. A jeśli ktoś mówi inaczej, to oczywiście trzeba go zesłać do getta (GW jest zwolennikiem wolności słowa, ale pewne poglądy nie mogą być głoszone w mainstreamie), a nie udostępniać mu TVP. 
 
A żeby tego typu mniemanie udowodnić buduje się nielogiczne hipotezy, z których wynika, że jeśli ktoś jest przeciw Traktatowi to z definicji jest antyeuropejski. I choć jest to oczywista bzdura, bowiem odrzucenie jednego dokumentu (baaardzo kiepskiego, i odrzuconego już przez trzy społeczeństwa - holanderskie, francuskie i irlandzkie) nie oznacza jeszcze odrzucenia idei europejskiej, to GW z uporem maniaka próbuje dowodzić, że istotą europejskości nie jest wspólna historia, wspólna tradycja, chrześcijaństwo, ani nawet rynek - ale kult dla kilkuset stron płodów umysłów euromaniaków, pod wodzą euromędrców (swoją drogą coraz częściej okazuje się, że europejscy mędrcy mają tyle wspólnego z mądrością, ile demokracja socjalistyczna z demokracją). 
 
Inna sprawa, że i to wynika z mentalności kolonialnego bantustanu. Tam również miejscowy sierżant używa wszystkich możliwych technik, by zmusić swoich ziomków do uwierzenia, że wszystko co płynie z centrali trzeba przyjąć z odpowiednim szacunkiem, na kolanach i ze świadomością, że "oni, panowie z Brukselii" wiedzą lepiej od nas, a naszą rolą nie jest dyskutowanie, ale pokorne i ciche przyjęcie treści objawionych.
 
I tak właśnie wygląda "nowoczesność" i "państwo prawa" wedle "Gazety Wyborczej". Ja jakoś szczególnie na ten model się nie piszę. 

Chrześcijański konserwatysta Tomasz Terlikowski Utwórz swoją wizytówkę A oto i moje dzieła :-) Apel ATK ws. CBA

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (43)

Inne tematy w dziale Polityka