Miliarderzy się martwią i troszczą o kraje Trzeciego Świata. A konkretniej martwią się postępującym przeludnieniem, któremu przeciwdziałać można tylko zwalczając "religijne i kulturowe uprzedzenia", które nie pozwalają na skuteczną kontrolę przyrostu naturalnego (to ostatnie oznacza ni mniej ni więcej, tylko promowanie antykoncepcji i zabijania nienarodzonych). Jeden z uczestników spotkania Ted Turner posunął się nawet jeszcze dalej i propaguje w krajach Trzeciego Świata politykę jednego dziecka, która jak wiadomo prowadzi w Chinach do masowego zabijania dziewczynek, ścigania i karania milionów kobiet, a także "zabiegów" przeprowadzanych pod przymusem nawet w dziewiątym miesiącu ciąży. Wszystko to oczywiście w imię troski o przyszłość świata, na którym jest zbyt wielu ludzi.
Jeśli jednak troska milarderów jest szczera, to zamiast propagować zabijanie innych, powinni oni sami dać dobry przykład."Exit bag" (torebka dla samobójców), zastrzyki z rozmaitych barbituranów, albo zwykły stryczek w zupełności wystarczą do tego, by pokazać, że panom szczerze zależy na walce z przeludnieniem. Nie, żebym pochwalał samobójstwo, ale jeśli ktoś dowodzi, że jest nas zbyt wielu, i że stanowi to zagrożenie, a do tego postuluje walkę z tym zagrożeniem, to powinien zwyczajnie dać przykład. I uwolnić ludzkość od nadliczbowych miliarderów. Jeśli tego nie robi, to jest zwykłym tchórzem, a nie mężczyzną, któremu coś leży na sercu.
Panowie milarderzy mogliby nawet (gdyby nie ich antyreligijność - taki Turner nazywa chrześcijaństwo "religią nieudaczników) w swojej gorliwości odwołać się do wzorców z przeszłości. W Rosji istniał bowiem niegdyś ruch staroobrzędowców zwanych wieszatielami, którzy byli przekonani, że świat jest tak zły, że trzeba przyspieszyć jego koniec. I dlatego wieszali się na gałęziach. Miliarderzy chcą wprawdzie nie tyle końca świata, ile luźniejszego świata. Ale i oni mogliby rozpocząć wielką misję na rzecz wyludnienia. A jej początkiem byłby wizualny spektakl, w czasie którego panowie pokazaliby, jak bardzo cenią sobie świat, i jak bardzo walczą z przeludnieniem. Metody uwolnienia świata od zatroskanych jednostek mogą być rozmaite, tak aby spektakl się zbyt szybko nie znudził.
A jeśli nie macie w sobie dość odwagi, to odwalcie się od setek milionów ludzi, którzy zachowali w sobie dość człowieczeństwa, by chcieć mieć dzieci, wychowywać je i kochać, czyli robić coś o niebo ważniejszego, niż trzepanie miliardów dolarów czy spotykanie się na Manhatanie, by rozważać, jak zabić jak najwięcej ludzi.
Inne tematy w dziale Polityka