Tomasz P. Terlikowski Tomasz P. Terlikowski
90
BLOG

Wybory pozorne

Tomasz P. Terlikowski Tomasz P. Terlikowski Polityka Obserwuj notkę 24

 Ponad połowa wszystkich obywatelii państw unijnych i połowa Polaków nie jest zainteresowana wyborami do Europarlamentu - wynika z sondażu przeprowadzonego przez TNS Opnion. A polscy socjolodzy ostrzegają, że frekwencja wyborcza w Polsce może być poniżej trzydziestu procent (są nawet tacy, którzy mówią o wyniku poniżej 20 procent). I choć powinienem się tym oburzać, to jakoś zupełnie mnie to nie dziwi. Obojętność wobec wyborów do Parlamentu Europejskiego jest całkowicie zrozumiała i oczywista, co niestety wcale nie oznacza, że jest zjawiskiem pozytywnym.

 
Polacy, Słowacy, Hiszpanie, Niemcy, Francuzi czy Irlandczycy - zwyczajnie nie tworzą europejskiej wspólnoty politycznej, nie uznają sie za republikę, a zatem nie poczuwają się do obowiązków wobec niej. Akt wyborczy, decyzja, by uczestniczyć w święcie republiki czy demokracji jakim są wybory - jest jednym ze sprawdzianów tego, na ile wspólnota, która owe wybory rozpisuje jest naszą wspólnotą, a nawet mocniej na ile w ogóle jest wspólnotą. Unia Europejska choć niewątpliwie działa, nie jest jednak realną republiką, ludzie nie czują się z nią związani i nie są nią zainteresowani. A jeśli nawet, to raczej jako emanacją polityki narodowej czy państwowej, która - wbrew powracającym zapewnieniom politologów - wcale nie odchodzi w przeszłość, a przeciwnie umacnia się. Polacy, Niemcy czy Francuzi pozostają zatem przede wszystkim obywatelami swoich krajów, a nie Unii Europejskiej. I nie zmieniają tego w najmniejszym stopniu sztucznie wprowadzane symbole nowego bytu państwowego.
 
Fakt, że nie interesują nas Eurowybory, które pozostają okazją do wymiany ciosów na poletku krajowym, jest zresztą znakomitym dowodem na to, że nie istnieje nic takiego jak europejska tożsamość obywatelska czy polityczna. W naszych wyborach pozostajemy sobą, czyli członkami konkretnych wspólnot politycznych, państwowych, narodowych, kulturowych i językowych. Interes europejski, przynajmniej dla wyborców, zwyczajnie nie istnieje i nie jest brany pod uwagę. A kryzys finansowy tylko wzmacnia ten proces umacniania tożsamości państwowej.
 
Nie mniej istotne dla obojętności wobec wyborów europejskich jest ich fundamentalna pozorność. Weźmy wybory w Polsce: tu ścierają się partie, które w istocie nie różnią się co do meritum.Tak PO, jak i PiS (z nielicznymi wyjątkami) czy SLD (a także rozmaite odpryski lewicy) głosowały ZA Traktatem Lizbońskim. Prezydent także jest ZA nim, a nie podpisuje go jedynie dlatego, że chce pozostać wiernym zasadom jednomyślności, które wymagają, by za nowym prawem opowiedziały się wszystkie państwa unijne. Słowem w kwestii kierunku, w jakim ma rozwijać się UE, fundamentów, na jakich ma być ona budowana nie ma sporu. Partie, które takie wątpliwości wysuwają (Libertas czy Prawica Rzeczpospolitej) są natychmiast uznawane za "antyeuropejskie" i niegodne poważnej rozmowy. Tyle tylko, że to właśnie one (niezależnie od tego, że polska wersja Libertasu to w istocie sklonowany LiS, czyli Liga i Samoobrona z dodatkiem Artura Zawiszy) proponują realną debatę nad przyszłością UE, a nie tylko wierne powtarzanie za "unijnymi mędrcami", że oni wiedzą lepiej, i że Traktat Lizboński wszystkim nam zapewni szczęśliwe życie, dynamiczny rozwój, a może i codzienny orgazm gratis.
 
Oczywiście na potrzeby wyborców buduje się wrażenie, że główne partie jakoś się od siebie różnią, ale to fikcja. Bo trudno zauważyć (poza jednostkowymi inicjatywami europosłów), by - tak często podkreślający swoją chrześcijańskość PiS - rzeczywiście działał na rzecz opinii chrześcijańskiej w Europie. I jakoś nie widać, by polscy politycy z PiS czy chadeckiej PO decydowali się być misjonarzami normalności i zdrowego rozsądku w parlamencie zdominowanym przez rozmaitych lewackich misjonarzy postępu. 
 
I już choćby dlatego wybory pozostają pozorne. A ludzie mają tego świadomość i nie głosują w czymś co jest w dużej mierze farsą. Ale... te pozorne wybory będą miały realny wpływ na nasze życie... Dlatego warto, mimo wszystko wziąć w nich udział i nie dać się zwieść pozorom. 

 

Chrześcijański konserwatysta Tomasz Terlikowski Utwórz swoją wizytówkę A oto i moje dzieła :-) Apel ATK ws. CBA

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (24)

Inne tematy w dziale Polityka