Strasząc bawić, czyli halloweenowe przebieranki na twitterze tak się niektórym spodobały, że postanowili zabawę powtórzyć na pierwszego kwietnia. Chodzi o to, że w te szczególne dni wielu uczestników twittera przybiera sobie "straszne" awatary i jednorazowe fałszywe tożsamości. Następuje wielki wysyp udawanych rzekomych kont osób, które w pewien specyficzny sposób zdobyły sobie popularność w ostatnim czasie. Tak więc na pierwszego kwietnia można było poczytać wpisy fałszywego Bartłomieja Misiewicza i jego dobrodzieja, ktoś wcielił się podobno w Jarosława Kaczyńskiego, nieustającym obiektem żartów jest posłanka Pawłowicz, a i pomniejsi politycy i celebryci też znajdują swoich przedrzeźniaczy. Jedni trafniej, inni tępiej, niektórzy całkiem zabawnie wychwytując śmiesznostki, przywary i zasługi podrabiają styl osoby pod którą się w ten dzień podszywają, inni są jedynie grubiańscy, namolni i żenujący - to też należy do obyczajów karnawałowych. Ot, taka jest cena sławy. Różnie reagują ofiary tej zabawy, niektórzy się w nią z apetytem włączają, inni wyniośle milczą, a inni wreszcie...
Ano, wśród wczorajszych celebrytów znalazł się przykładowo Jacek Saryusz-Wolski, którego napuszony, akademicki fason i manię wielkości okazywaną od kilku tygodni w bezładnych wpisach na twitterze ktoś udatnie sparodiował.
Najzabawniej zareagował w kilku wpisach nasz kochany tropiciel Sławomir Cenckiewicz. Zadenuncjował pełen oburzenia żartownisia do "dyrekcji twittera" i nie omieszkał się tą informacją podzielić z uczestnikami twittera:
Inne tematy w dziale Rozmaitości