Dopiero w kontekście całej wymiany zdań, która poprzedziła replikę Kaczyńskiego, z sarkastycznym "ludzkie pany" Grzegorza Schetyny, które samo w sobie zawiera potężny bagaż historycznych kontekstów i resentymentów, wypowiedź Kaczyńskiego staje się wyrazem głębokiej pogardy dla "chamów" z pozycji "panów", w tym menelskim stylu, który zapanował na całej polskiej prawicy, ocienionej szumem husarskich skrzydeł i idącej wilczym tropem w patriotyczny kicz.
To jest jednocześnie, zdaje się, wyraz głebokiego i kilkakrotnie wyrażanego w różny sposób, przekonania - zupełnie niczym nie uzasadnionego - samego Kaczyńskiego i tej dziwnej formacji, którą on reprezentuje, zainfekowanej wirusem poczucia przegranej, że podział przebiega na linii "lepszy/gorszy sort" i że on namaszczony jest na bycie tym "leszym sortem".
Na twitterze podobnie wyraziła się Marzena Paczuska, która została obsadzona w roli interpretatora słów prezesa, z podobną co Kaczyński pogardą dla "plebsu". A kto jak kto, ale Marzena Paczuska powinna wiedzieć "co prezes miał na myśli".