Czytam sobie w S24 i gdzie indziej różne mądrości sprowadzające się do dwóch genialnych konstatacji:
1) Komuniści byli słabi i oddaliby całą władzę, gdyby ich mocniej pocisnąć.
2) My byśmy zrobili to lepiej.
Sam pan prezydent wybrał tchórzliwie ucieczkę z #tenkraj w #tendzień największego polskiego zwycięstwa czasów współczesnych, dzień, od którego świat liczy nową epokę. No, nie cały, inne kraje zadbały, by to ich zasługi w obaleniu komunizmu lepiej pamiętać, Niemcy promują obalenie muru, Czesi swoją aksamitną rewolucję - i trudno jest im to mieć za złe, gdy sami Polacy, duża ich część, z pogardą i obrzydzeniem odwracają się od symboli największego polskiego triumfu.
- Wybory 4 czerwca 1989 r. nie były w pełni wolne – powiedział prezydent Andrzej Duda pytany w Neapolu o tę rocznicę przez dziennikarzy. Podkreślił, że Polacy powiedzieli tego dnia „nie” funkcjonariuszom komunistycznego systemu PZPR, ale ludzi tych i tak wprowadzono wówczas do Sejmu.
- To nie były w pełni wolne wybory. Po tych wyborach prezydentem Polski został generał Jaruzelski. Także z decyzji części dawnych elit solidarnościowych. Premierem był generał Kiszczak – najpierw był desygnowany na premiera, nie udało mu się stworzyć rządu, ale później był wicepremierem w kolejnym rządzie – powiedział Andrzej Duda pytany o ocenę wyborów 4 czerwca 1989 r.
Podkreślił, że pierwsze prawdziwie wolne wybory odbyły się dopiero w 1991 roku.
A potem:
Andrzej Duda powiedział, że 4 czerwca to święto, do którego uważni obserwatorzy sceny politycznej, którzy znają polską historię, podchodzą w sposób wyważony. - Z jednej strony wielkie zwycięstwo Solidarności, ale z drugiej strony, wszystko to, co działo się po tym, jakby trochę temu zwycięstwu zaprzeczało – powiedział prezydent.
Wszystko, panie prezydencie? Doprawdy wszystko?
Prezydent miał w czerwcu 1989 r całkiem świeże i prawie nieużywane 17 lat. To być może za mało, by brać czynny udział w polskiej rewolucji, która odmieniła oblicze świata, ale wystarczająco dużo, by docenić jej owoce. Pogarda dla polskich osiągnięć nie przystoi prezydentowi, nawet gdy wyrażona jest w sposób dyplomatyczny.
Ale moje pytanie tytułowe kierują do tych wszystkich dzisiejszych zgorzkniałych 50- i 60-latków, w niezliczonych wpisach i opowieściach klarujących nam, jak to oni zrobiliby to lepiej, jak to oni odebraliby komunistom pełnię władzy już natychmiast, jak to oni nie dopuściliby do władzy Jaruzelskiego, Kiszczaka, jak to oni doprowadziliby do w pełni wolnych wyborów już 4 czerwca.
No to dlaczego tego nie zrobiliście?
Inne tematy w dziale Kultura