Dowiaduję się, że usunięty został wpis blogera Michała Jaworskiego, w którym zamieścił kopię mejla przez siebie otrzymanego. Jeśli przyjąć, a nie ma powodów by tego nie robić, że korespondencję elektroniczną obejmują te same przepisy co korespondencję na papierze, to sprawa jest jasna. Bloger Jaworski miał pełne prawo opublikować skierowanego do siebie mejla. Albowiem - nigdy nie dość powtarzania:
art. 267
§ 1. Kto bez uprawnienia uzyskuje dostęp do informacji dla niego nieprzeznaczonej, otwierając zamknięte pismo, podłączając się do sieci telekomunikacyjnej lub przełamując albo omijając elektroniczne, magnetyczne, informatyczne lub inne szczególne jej zabezpieczenie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
§ 2. Tej samej karze podlega, kto bez uprawnienia uzyskuje dostęp do całości lub części systemu informatycznego.
§ 3. Tej samej karze podlega, kto w celu uzyskania informacji, do której nie jest uprawniony, zakłada lub posługuje się urządzeniem podsłuchowym, wizualnym albo innym urządzeniem lub oprogramowaniem.
§ 4. Tej samej karze podlega, kto informację uzyskaną w sposób określony w § 1-3 ujawnia innej osobie.
§ 5. Ściganie przestępstwa określonego w § 1-4 następuje na wniosek pokrzywdzonego.
Adresat listu jest według prawa osobą uprawnioną do ujawnienia jego treści.
Z przepisów prawa wynika, że:
- Treść korespondencji może byc opublikowana przez odbiorcę (i przez nadawcę, oczywiście). Nie muszą oni uzyskiwać niczyjej zgody na tę publikację. Zastrzeźenia dotyczą treści o charakterze intymnym.
- Nie, nie potrzeba jednoczesnej zgody nadawcy i odbiorcy na upublicznienie przez jednego z nich zawartości korespondencji prywatnej.
- Tajemnica korespondencji obowiązuje osoby trzecie, niepowołane.
- List, jako obiekt fizyczny, jest własnością odbiorcy i moźe byc przez niego sprzedany lub przekazany.
- Prawa autorskie - jeśli zachodzi taki przypadek, tzn mamy do czynienia z treścią o wartości literackiej itp - pozostają własnością autora.
Nie wiem czym kierowała się administracja Salon24 usuwając wpis Michała Jaworskiego. NIe widzę ku temu żadnych wskazówek w Regulaminie lub Netykiecie, którą obowiązują zarówno blogerów jak i kierownictwo Salon24. Trudno jest mi również spekulować na ten temat.
Jednakże jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy. O ile autor mejla do Michała Jaworskiego, inżynier Berczyński był luźno związany z kilkoma amatorami, hobbistycznie działającymi w czymś, co nazywało się Zespołem Parlamentarnym, to od lutego 2016 pełni odpowiedzialną funkcję przewodniczącego podkomisji Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego*.
Mejl. którego treść można znaleć m. in. na twitterze (https://twitter.com/MJaworski50/status/718402744667791360) dostarcza pewnych istotnych informacji, które bez wątpienia zasługują na upublicznienie. W jednym z fragmentów Wacław Berczyński przyznaje, że nie jest expertem od aerodynamiki i trudno mu nadążać za dyskusją, w kolejnym pisze expressis verbis: zagłębianie się w coraz coraz więcej szczególów może skutkować, że stracimy obraz całości. Mamy wystarczająco dowodów (proof), że była to eksplozja.Oznacza to, nie mniej ni więcej, że przystępując do rzekomego badania katastrofy smoleńskiej Wacław Berczyński miał już wyrobioną opinię. Nie był więc bezstronny i obiektywny, jego działalność nie ma na celu wyjaśnienie przyczyn, ale potwierdzenie uprzedzeń. Inaczej, nie działał, jak na badacza przystało sine ira et studio, wręcz przeciwnie, działał pod z góry założoną tezę. Więcej, można odnieść wrażenie, że chciał powstrzymać dalsze zbieranie faktów, które mogłyby zmienić ustaloną już wspólnie z pozostałymi adresatami mejla narrację, że przyczyną katastrofy była eksplozja. Wszystko to jest dość kompromitujące, ale nie oznacza, że należy fakt istnienia tajnego porozumienia członków podkomisji utrzymywać w tajemnicy. Oznacza tylko, że do ewentualnych wyników, jakie w swoim czasie podkomisja przedstawi, trzeba będzie podchodzić z dużą ostrożnością i być może uznać je za bezwartościowe.
Ponieważ sprawa katastrofy smoleńskiej budzi wiele emocji, a obecny rząd pod kierownictwem Ministra Obrony Narodowej Antoniego Macierewicza nie tylko zanegował dotychczasowe ustalenia, ale z premedytacją usunął je z oficjalnych dokumentów i zlikwidował strony internetowe z informacją dostępną publicznie, tym samym w praktyce utajniając je, ważne jest, by niezależne od rządu media śledziły i podawały istotne informacje w sprawie. Ważne jest również, by informacja o powiązaniach między członkami nowej podkomisji stała się jawna, by jawne stały się tajne uzgodnienia jakie między ustalili. Że robili to w tajemnicy nie oznacza, że muszą w tajemnicy pozostać. Obecnie działająca oficjalna podkomisja, której przewodniczy Wacław Berczyński, działa między innymi pod rygorem przepisów Konstytucji o dostepie do infomacji publicznej
Do tej pory uważałem, że Salon24 jest medium niezależnym od rządu. Mam nadzieję, że wiarygodność Salon24 zostanie potwierdzona i wpis Michała Jaworskiego zbędzie przywrócony.
*Co ciekawe, ani hasło w Wikipedii dotyczące Wacława Berczyńskiego, ani hasło dotyczące KBWLLP nie odnotowują zarówno nowej roli Wacława Berczyńskiego, ani powołania w lutym podkomisji KBWLLP, na czele której stanął.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wac%C5%82aw_Berczy%C5%84ski
https://pl.wikipedia.org/wiki/Komisja_Badania_Wypadk%C3%B3w_Lotniczych_Lotnictwa_Pa%C5%84stwowego
Inne tematy w dziale Polityka