Tworzenie szumu medialnego, zapoczątkowane przez "ekspertów medialnych" PiS, by przesunąć ciężar dyskusji na rzekome demoniczne działania Rosjan. Rosjanie nie mają w Polsce dobrej prasy, występują w polskiej szopce politycznej w roli diabłów ze Wschodu, nadają się na sprawców. To manewr dywersyjny, ma na celu przykrycie faktów, o których traktuje afera mejlowa, odwrócenie uwagi od kompromitującej treści mejli i wymiganie się od odpowiedzialności. Tymczasem kolejność jest następująca:
1. Michał Dworczyk i, jak się później okazało, cały polski rząd z przybudówkami, beztrosko prowadził sobie służbową korespondencję na niczym niezabezpieczonych kontach mejlowy wp.pl albo gmail.com.
2. Można podejrzewać, że było to spowodowane 2 czynnikami:
a) chęcią zachowania dyskrecji i uniknięcia podglądania przez służby i donoszenia o nieautoryzowanych kontaktach Prezesowi
b) chęcią utrudnienia ewentualnego śledztwa, zacieraniu śladów i uniknięcia zarzutów karnych po utracie władzy.
3. Plan działał znakomicie, ale z powodu beztroski Dworczyka dostęp do jego mejli uzyskały nieznane osoby.
4. Oczywiście, najłatwiej zrzucić winę na diabolicznych "Rosjan", to w zasadzie wróg doskonały, podstępny, przebiegły, tajny i wszechobecny. Zwłaszcza w Polsce z jej lękami.
5. Możliwa jednak i moim zdaniem bardziej prawdopodobna jest wersja ataku z terytorium (umownie rzecz ujmując, bo może to być każdy kraj w UE, gdzie jest polska diaspora) Polski, być może nawet przez kogoś, kto dowiedział się o wykorzystywaniu komercyjnych poczt od kogoś, kto się tą wiedzą chciał pochwalić. Ludzie lubią plotki, lubią się chwalić wpływami, znajomościami, bliskością do władzy i wiedzy niedostępnej ogółowi, a sądząc z niefrasobliwości tego rodzaju wycieki info mogły być na porządku dziennym (np korespondencja Dworczyka ze Skórzyńskim).
6. Do tego rodzaju nieformalnych kręgów obce służby nie mają raczej dostępu, bo nie znają kodów towarzyskich.
7. O niefrasobliwości wszystkich, zarówno wtajemniczonych jak i polskich, rodzimych, służb, które mają chronić tajemnice rządowe niech świadczy drobny fakt - wiele miesięcy po wybuchu afery prywatny adres mejlowy jednej z uczestniczek spisku, prezeski TK, Julii Przyłębskiej, jest ciągle aktywny. Kto chce, może sprawdzić: japrzylebska@gmail.com. Nie podejrzewam, że jest to podrzucony przez polskie służby sugar cube na przynętę, ona jest postacią marginalną w aferze Dworczyka. Choć pełni, jak się okazuje, tajną ale centralną funkcję w aparacie władzy wykonawczej, wbrew zasadzie trójpodziału i gdyby nie ostatnie wycieki nikt by o odgrywanej przez nią roli w komunikacji między sprzysiężonymi nie wiedział.
Przecież pierwszym posunięciem służb powinno było być wezwanie do natychmiastowego zamknięcia prywatnych kont mejlowych przez Dworczyka i jego krąg, od premiera Morawieckiego poczynając. No, ale to Polska, rekonstrukcja katastrofy smoleńskiej w różnych sceneriach, nie tylko w podsmoleńskich nędznych zaroślach to polski sport narodowy.
8. Polskim służbom bardziej niż na uszczelnieniu komunikacji rządowej zależało na zatkaniu wycieków i udało im się, dzięki tajnym kontaktów zablokować kanał poufnarozmowa, na którym były od początku publikowane. Co na niewiele się zdało.
9. Rosyjski ślad pojawia się dopiero przy pierwszych publikacjach na platformie Telegram, znanej z 4 rzeczy:
a) jej użytkownicy są, w przeciwieństwie do polskiego rządu, bardzo ostrożni
b) platforma jest skutecznie zabezpieczona przed wypływem informacji
c) jej użytkownicy to w dużej części rosyjscy opozycjoniści, którzy w ten sposób mogą utrzymywać ze sobą kontakty nie do namierzenia i podsłuchania przez rosyjskie służby d) platforma ma pewną popularność również i w Polsce, wśród profesjonalistów.
10. Punkt 9.c) mógłby wskazywać, że Telegram został użyty przez Rosjan, a skoro przez Rosjan, to nie wykluczone, że przez rosyjskie służby dla uwiarygodnienia się przez publikację na niezależnym i neutralnym kanale. Punkt 9.d) równie dobrze wskazywałby na osoby cywilne z Polski
11. Moim zdaniem rozstrzygająca jest kwestia odpowiedzi na pytanie kto wyciągnął największe korzyści z publikacji mejli. To nie był niekontrolowany wyciek, tylko świadoma decyzja.
12. W przypadku rosyjskich służb najważniejszy celem powinien być stały, niezakłócony i swobodny dostęp do polskich tajemnic rządowych. Publikacja mejli spowodowała, że źródło informacji zostało skompromitowane i zasypane. Więcej z niego się już nie uzyska, ze stratą dla wiedzy.
13. Zupełnie inaczej rzeczy się mają dla osób niechętnych obecnej władzy. Dla nich największa korzyść wynika z ujawnienia korespondencji, odsłonięcia kulis działania rządu i skompromitowania uczestników. Największą korzyść, można przypuszczać, odniosłyby one gdyby upadł rząd.
Nie były zaś zainteresowane zbieraniem informacji typu wywiadowczego, skoro zdekonspirowały akcję. Które profesjonalne służby wywiadowcze rezygnują z gromadzenia informacji i ujawniają sekretne dojścia?
Rosyjskie służby wywiadowcze bardzo rzadko dopuszczają do kompromitacji, są szczelne, wpadki dotyczą zwerbowanych przez nie współpracowników zewnętrznych. A poza tym, aż po punkt 13 nie odniosły żadnej korzyści, choć zapewne nie odrzuciły możliwości żniw po ujawnieniu.
Zobacz galerię zdjęć:
To już nieodwołalne odejście lata. Reasumpcji nie będzie
Inne tematy w dziale Polityka