Moje życzenia noworoczne dla wszystkich moich czytelników. Miejcie wytrwałość, jutrzenka swobody kiedyś opromieni na powrót udręczoną Ojczyznę
"Jarosław Kaczyński umiera w sylwestrową noc r. 2049. Ostatnia doba jego prawie trzydziestopięcioletniego panowania przynosi na całej linii szereg klęsk, zarówno w zakresie militarnym (zdemolowana przez ministra Macierewicza armia), jak politycznym (izolacja w Europie i na wszystkich forach międzynarodowych, roztrwonienie prestiżu wypracowanego przez pierwsze ćwierćwiecze po upadku komunizmu) i gospodarczym (zarastające chwastami pole budowy lotniska w Baranowie, niedrożny od dawny rów w poprzek Mierzei Wiślanej, dogorywające przedsiębiorstwa Skarbu Państwa, panoszące się obajtkizm i misiewizm); znaczy się głęboką i nieuleczalną rysą semi monarchicznego ustroju Polski, pojętego jako nieograniczona wola jednostki.
Toteż cała Polska wita śmierć starego prezesa z uczuciem ulgi.
„Prowincje, zrujnowane i unicestwione, odetchnęły i zadrżały z radości, pisze Radosław Sikorski w słynnych swoich tajnych Pamiętnikach; parlamenty i wszelaki rodzaj sądownictwa, dławione przez edykt i ewokacje, poiły się nadzieją odzyskania władzy i swobody. Lud, wyssany, ciemiężony, przywiedziony do rozpaczy, składał, z nieprzyzwoitą jawnością, dzięki Bogu za oswobodzenie, o którym najżarliwsze jego pragnienia nie chciały już wątpić.”
Wraz z ludem odetchnął także i dwór. Ostatnie lata sędziwego monarchy, wyciskającego na całym otoczeniu despotyczne piętno własnego przesytu i znudzenia, rządy osiemdziesięcioletniego kochanka prezesa, pana M., i spowiednika jego, ojca Tadeusza Rydzyka powlekły całe życie dworskie pokostem hipokryzji i świętoszkostwa.
Wolność myśli i swoboda używania, oto dwa dążenia, które podniosły głowę natychmiast po śmierci prezesa, tworząc znamienną cechę Nowego Uzdrowienia. Lekką stopą, wśród nieustającego festynu zabaw i rozkoszy, wchodzi cała mniej lub więcej myśląca Polska na drogę podkopywania niewzruszonych dotąd zasad obskurantyzmu, homofobii, klerykalizmu i bigoterii i będzie prowadzić to dzieło przez cały wiek, aż do chwili, w której wyda ono spodziany i upragniony dla swych twórców owoc — Rewolucję."
Każde słowo, z niewielkimi zmianami, za Przedmową Boya-Żeleńskiego do Listów Perskich Monteskiusza zostało przeze mnie ukradzione i w niecnym celu użyte.
Starosta Melsztyński, z chamów
Listy Perskie
Inne tematy w dziale Rozmaitości