Od kilku tygodni trwa planowa rekonstrukcja PLL LOT, a właściwie likwidacja narodowego przewoźnika i próba budowy na zgliszczach nowego tworu o tym samym logo. Zainteresowanych odsyłam do skąpych informacji prasowych. Wynika z nich, że być może próba się nie powiedzie, ostatnie doniesienia mówią np o uziemianiu samolotów latających pod lotowską banderą przez zaniepokojonych leasingodawców czy wręcz o nieuniknionym bankructwie starego i nowego LOTu.
7 lat temu wiadomo było, że LOT należy sprzedać. Ja o tym wiedziałem i pisałem. A skoro ja wiedziałem, to wiedzieli eksperci. No i co? Tusk dał się zaszantażować populistom. Za 7 lat to samo będzie mówione o CPK, Mierzei czy wieku emerytalnym.
Tak pisałem w tekście O czym zapomniał napisać Kuźmiuk. Warto mnie czytać
Skutkiem deregulacji ruchu powietrznego był upadek wielu narodowych przewoźników europejskich, z których najgłośniejsze były upadek belgijskiego klejnotu koronnego Sabena, bankructwo Alitalia, czy wiele pomniejszych. Inni próbują się ratować przed nieuniknionym rozmaitego rodzaju współpracą, sojuszami i aliansami jak np Air France i KLM czy wzmiankowany Star Alliance. Z drugiej strony deregulacja przyniosła ze sobą obniżenie cen biletów, zdemokratyzowała podróże powietrzne, przyczyniła się do ożywienia gospodarczego, umożliwia wreszcie polskim robotnikom utrzymywanie kontaktów z Polską. No bo co to za różnica tłuc się pociągiem 4 godziny do Warszawy, gdzie jest szansa na pracę, gdy w tym samym czasie można dostać się do Londynu, Dublina lub Sztokholmu.
Jeśli można coś zarzucić rządowi Tuska, podobnie jak wcześniejszym, to przede wszystkim, że nie przystąpiono do kontrolowanej likwidacji lub sprzedaży LOT o wiele, wiele wcześniej. Zabrakło odwagi, determinacji lub wyobraźni.
Inne tematy w dziale Gospodarka